Temida, jak wiadomo, jest ślepa. Może to i lepiej, bo dzięki temu nie musiała oglądać tego, co w jej imieniu wyprawiali przedstawiciele polskich organów ścigania prowadzący śledztwo w sprawie zabójstwa generała Papały. Po 15 latach od śmierci generała Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił oskarżonych. Nie miał innego wyjścia. Sąd stwierdził, że dowody przedstawione przez oskarżenie są kruche, a sprawa to porażka prokuratury. Nie mogło być inaczej. Śledczy zamiast iść ku prawdzie, zajmowali się bardziej dziennikarzami takimi jak ja, Maciej Duda czy Robert Zieliński, krytykującymi śledztwo, niż samym śledztwem. Ja sam stałem się dla nich śmiertelnym wrogiem, bo wiele lat temu wypunktowałem ich słabości (książka i film „Zabić Papałę”, potem artykuły o Patyku). Pozostają też pytania o nadzór nad śledztwem. Przez te wszystkie lata każda ekipa polityczna miała swoich ministrów sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Kto rozliczy śledczych i tych, którzy ich nadzorowali? Nikt. Czas został stracony. Teraz trudno będzie zebrać dowody, by skazać prawdziwych sprawców. Podobnie jak w przypadku nierozwiązanych spraw śmierci małżeństwa Jaroszewiczów czy Krzysztofa Olewnika polskie państwo poniosło klęskę. Teraz obojętnie, kogo skażą, winnego czy niewinnego, nikt już w prawdę o zabójstwie Papały nie uwierzy. Na konferencjach prasowych prokuratura i policja potrafią grzmieć i przekonywać o swoich racjach. Później w sądzie widzimy nagie cztery litery. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.