Nie tylko Maciej Stuhr nienawidzi śledzących jego i jego rodzinę fotografów. Większość celebrytów deklaruje publicznie niechęć do paparazzich. Jednak nieoficjalnie sprawa wygląda nieco inaczej. Celebryci, sportowcy, politycy, jeśli nie umawiają się z fotografami, to zwykle przynajmniej ich tolerują. Wiadomo jednak, że do tych znajomości lepiej się nie przyznawać.
Nie zawsze jest miło
Ania, drobna blondynka o twarzy aniołka, jako paparazzi pracuje od ponad dziesięciu lat. Zaczynała jako kilkunastolatka od zdjęć zespołu The Kelly Family. – Jeździłyśmy z koleżankami po całej Europie na koncerty i robiłyśmy zdjęcia – opowiada. – Zaczęłyśmy je sprzedawać gazetom i okazało się, że to dobry interes. Ania wróciła do Polski, zrobiła maturę, zaczęła studiować dziennikarstwo i dorabiać w „Życiu Warszawy”. – Jeden z kolegów dziennikarzy powiedział mi: „Marnujesz się, dziewczyno”, i skierował mnie do pierwszej w Polsce agencji paparazzich – wspomina Ania. Spodobało jej się i została. Pierwsze zlecenie, jakie otrzymała, dotyczyło Hanki Bielickiej. Trzeba było sfotografować gwiazdę w szpitalu. Poszło łatwo, Bielicka nie miała nic przeciwko temu. Uśmiechnęła się do zdjęcia, pomachała, było miło.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.