Thomas dostał robotę w Subwayu gdzieś w Wirginii. Przeciąć bułę, napakować, co klient palcem pokaże, podgrzać, skasować. Osiem dolców za godzinę. Ma nadzieję utrzymać z tego narzeczoną Brandi i ich rocznego syna. Mieszkanie, które udało im się wynająć w miarę tanio, jest prawie puste – zielona sofa, którą ktoś wystawił na ulicę, i pożyczony od znajomych materac. Trochę porozrzucanych zabawek. Poza tym gołe ściany i kryte wykładziną podłogi. Na meble ani telewizor kasy nie ma. Brandi biegała z tacą w knajpie od 17. roku życia. Przebiegała całą ciążę, prosto z pracy pojechała na porodówkę. Urodziła i tydzień później zameldowała się na zmianie. Trzy miesiące potem dostała wypowiedzenie, po tym jak kilka razy prosiła o zastępstwo. Teraz znów jest w ciąży. Trochę ją to przeraża, bo budżet już dziś im się nie domyka. – Aborcja to nie dla mnie – mówi reporterom Associated Press. Po chwili dodaje: – Choć teraz zaczynamy się nad tym zastanawiać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.