Podniosły nastrój tegorocznych obchodów Święta Wojska Polskiego zepsuły zaskakujące słowa prezydenta. W bardzo zdecydowanych jak na siebie słowach Bronisław Komorowski skrytykował politykę wysyłania polskiego wojska na zagraniczne misje. „Polska chce skończyć z nieopatrznie ogłoszoną w 2007 r. polityką ekspedycyjną, która bardziej przystoi państwom mającym swoje rozległe interesy wynikające z dawnych imperiów kolonialnych. To dla Polski nie była szczęśliwa decyzja, łatwego i licznego wysyłania żołnierzy na antypody świata. Z tą polityką kończymy” – grzmiał Komorowski, a stojący nieopodal premier Donald Tusk i szef MSZ Radosław Sikorski mieli nie najlepsze miny.
Była to kolejna odsłona sporu na linii prezydent – rząd, toczącego się z różną temperaturą od początku kadencji Komorowskiego. Świadczy o tym choćby wygłoszone następnego dnia przemówienie Donalda Tuska. Podczas wizyty w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej premier pozwolił sobie na słowa, które trudno zinterpretować inaczej niż jako odcięcie się od oświadczenia prezydenta. „W takich czasach żyjemy, że obecność polskiego żołnierza bardzo daleko od naszych granic jest służbą na rzecz obrony naszych granic. Chcę podkreślić, że wasza obecność w Afganistanie i wcześniej w innych misjach nie była daremna” – mówił Donald Tusk. Żeby nie było żadnych wątpliwości, dodaje: „Chcemy, by ten opłacony boleśnie kapitał doświadczenia służył Polsce i naszym sojusznikom wszędzie i zawsze, gdzie taka potrzeba będzie istniała. Tak jak my możemy liczyć na nich, gdy zagrożenie będzie dotyczyło naszej ojczyzny”.
Zdrowy rozsądek
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.