Pieskie życie schronisk

Pieskie życie schronisk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na niekontrolowanych i źle funkcjonujących schroniskach gminy tracą rocznie około 100 mln zł. W zamian mają spokój. A schroniska robią dobry biznes.

Gminom zależy tylko na tym, żeby bezdomne zwierzęta zniknęły z ulic. Schroniskom, – żeby na tych bezpańskich psach zarobić. Zysk wylicza się prosto: im więcej przyjętych zwierząt, tym więcej pieniędzy z gminy. Zwłaszcza kiedy rzeczywisty stan różni się od tego w ewidencji. Tak poza kontrolą urzędników ze schronisk wyparowały tysiące psów. Czasem schroniska same wyłapują zwierzęta. Czasem w umowach między nimi a gminami pośredniczy hycel. Często też, co pokazał najnowszy raport NIK, hycel, mimo że nie dysponuje porozumieniem z żadnym schroniskiem, sam podpisuje umowę z gminą. Samorządy tego nie sprawdzają.

Jak zarabia się na bezdomnych psach i kotach? Możliwości jest kilka. Na przykład cudowne rozmnożenie psów polega na wypuszczeniu psa złapanego na terenie jednej gminy w innej i pobraniu w obu gminach pieniędzy za odłowienie. To może być nawet 3 tys. zł za psa. Na każdym odłowionym zwierzaku zarabia hycel i schronisko. Tym prywatnym opłaca się utrzymywać bałagan w ewidencji, bo im większa różnica między stanem realnym a papierowym, tym większy zysk. Schroniska więc jak najniższym kosztem przetrzymują psy. Czasem, jak w Chrcynnie, pozwalają im się wzajemnie eliminować. Czasem same je po cichu mordują, jak w Krzyczkach, gdzie 80 martwych psów znaleziono zakopanych pod bramą schroniska. Właściciel tłumaczył, że to nie jego. I nie było sposobu, by mu wymordowanie zwierząt udowodnić. Dostał wprawdzie wyrok, ale za przekręty finansowe i fałszowanie dokumentów.

Więcej możesz przeczytać w 35/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: