Ma to, czego brakuje jej ojcu: silny charakter i czystą kartotekę. Ma też to, co po ojcu można odziedziczyć: nazwisko i fortunę. Mogłaby mieć też pozycję w partii i polityce, ale najwyraźniej nie chce. – Nie wejdę w buty mojego ojca – zapewniła kilka dni temu. 47-letnia szefowa finansowego imperium rodziny Berlusconich – Fininvestu – powtarza to od dawna. W ostatnich tygodniach okoliczności się jednak zmieniły: wyrok więzienia, nawet jeśli skończy się rocznym aresztem domowym – dla Berlusconiego – może doprowadzić do rozpadu jego partii Lud Wolności i marginalizacji włoskiej prawicy na długie lata. Przez lata wódz dbał o to, by w partii nie wyrósł mu żaden znaczący rywal. Dwa lata temu wskazywał co prawda na ówczesnego ministra sprawiedliwości Angelina Alfano, ale szybko się do niego rozczarował. Dziś trwa gorączkowe poszukiwanie kogoś, kto mógłby postawić partię na nogi. I naturalnym wyborem stała się Marina. – Ona jest spadkobierczynią Berlusconiego – podkreśla deputowana Ludu Wolności Laura Ravetto. – Jest kartą, którą należy grać – sekunduje lider prawicowej Ligi Północnej i wieloletni koalicjant Berlusconiego Umberto Bossi. Presja na córkę Il Cavaliere rośnie, a apogeum osiągnie zapewne jesienią. Jeżeli „boski Silvio” wyląduje na aucie, Marina może jeszcze zmienić zdanie.
Młot pneumatyczny
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.