Aleja Zasłużonych Kanalii

Aleja Zasłużonych Kanalii

Dodano:   /  Zmieniono: 

Zaproszono mnie do telewizji. Wyjątkowo nie w związku z in vitro – od 15 lat jestem dyżurnym gościem wszystkich polskich stacji telewizyjnych z tematu „zapłodnienie pozaustrojowe” i półki „nieksiądz” – ale dlatego, że napisałem na Fejsbuku, że powinno się usunąć z alei Zasłużonych na warszawskich wojskowych Powązkach groby zbrodniarzy komunistycznych (m.in. Bieruta), a w ich miejsce pochować pomordowanych przez nich żołnierzy podziemia niepodległościowego. To był dość spontaniczny odruch – przeczytałem, że we wspólnym grobie na tzw. łączce zidentyfikowano mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, i poczułem, jak mocniej bije mi serce, bo mam do tego człowieka stosunek szczególny. Napisałem o nim – a dokładnie rzecz biorąc, o dowodzonych przez niego V i VI Brygadzie Wileńskiej – serial telewizyjny (którego notabene żadna telewizja nie chce, bo wolą telenowele). Przyznaję, że zabierałem się do tego długo i z oporami. Nie byłem pewien, co zastanę, kiedy już usunę z Łupaszki warstwy zapomnienia (a jest to postać nikczemnie wręcz zapomniana – ludzie, którzy go skazali na śmierć, dołożyli wielu starań, by go skazać także na niepamięć). Bałem się po prostu, że odkryję w nim coś, co mnie przestraszy; wszak wojna wykrzywia ludzkie sumienia i mogło w wojennych meandrach Łupaszki wydarzyć się coś, co by mnie zbrzydziło. Im więcej jednak się o nim dowiadywałem, tym silniejsze rosło we mnie przekonanie, że czytam o postaci niczym z greckiej tragedii, której bohater – uświadomiwszy sobie, iż los pchnął go w sytuację bez wyjścia – wie jedno: że może stracić życie, ale nie twarz. I nie traci jej do końca, podczas wieloletniego śledztwa, pokazowego procesu ani podczas egzekucji. Jeśli słowo „heros” pasuje do kogoś w czasach, w których słowa są tak nieprzyzwoicie nadużywane jak dziś, to jest nim z pewnością mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”.

Żeby dojść do jego symbolicznego grobu na Powązkach (do niedawna nie wiadomo było, gdzie został pogrzebany; dopiero teraz wiemy, że spoczął na tzw. łączce, gdzie potem urządzono kompostownię i śmietnik), trzeba przejść obok monumentalnego grobu Bolesława Bieruta. To centralne miejsce alei Zasłużonych. Kim był Bierut, wiadomo, ale przypomnę: agentem NKWD, prezydentem Polski z sowieckiego nadania, kanalią, która z powodzeniem łapie się na podium niesławy w długiej, tysiącletniej historii Polski, w której kanalii nie brakowało. W książce „Kto rządził Polską? Nowy poczet władców od początków do XXI wieku” (Świat Książki 2007) czytamy: „Tak jak potoczna świadomość nie zachowała w pamięci nazwisk targowiczan – realizatorów kolonialnej polityki Katarzyny Wielkiej po II rozbiorze Rzeczypospolitej – tak i on pozostanie w niej, najwyżej nawiasowo, jako przykład narodowego zaprzaństwa. Nie da się go uwolnić od odpowiedzialności za ludobójcze zbrodnie reżimu, któremu przewodził”. Los zetknął Bieruta i Łupaszkę w sposób, który wyznawcy ducha dziejów musieliby uznać za wyjątkowo ponury chichot historii. W protokole wykonania kary śmierci stoi: „Po odczytaniu sentencji wyroku skazanemu [czyli Łupaszce] oraz oświadczeniu, że Prezydent RP [czyli Bierut] z prawa łaski nie skorzystał – wyrok został wykonany przez rozstrzelanie”.

A potem – przez przeszło pół wieku – ofiara leżała tam, gdzie kompostownia i śmietnik, a kat – w alei Zasłużonych. Uważam to za horrendum, o czym napisałem na Fejsie, trafiłem do telewizji, gdzie moim adwersarzem okazał się Tadeusz Iwiński z SLD. Polska Wikipedia pisze o nim: „deklaruje znajomość ponad dziesięciu języków obcych”, ale zapomina dodać, że nawet w ojczystym nie ma dużo do powiedzenia. Proszę wybaczyć tę złośliwość, ale kiedy na pytanie: „Był Bierut zdrajcą czy nie?”, słyszę: „A co to znaczy być zdrajcą?”, to mam pewność, że mój rozmówca jest człowiekiem albo o złych intencjach, albo o złych kompetencjach. Albo o jednym i drugim, jak Justyna Klimasara, bliska – jak sądzę – koleżanka posła Iwińskiego z SLD (na pomieszczonym przez nią na Fejsbuku zdjęciu znany ze słabości do kobiet pan Tadeusz obejmuje jej 17-letnie ciało z prawdziwym pietyzmem!), która wyraziła się na Twitterze o Żołnierzach Wyklętych: „To zdrajcy i bandyci!”.

Patrzę teraz na to zdjęcie – czule objęci 69-letni poseł z SLD, który wykreślił kilka miesięcy temu z uchwały Sejmu RP, że Grzegorz Przemyk został zamordowany na zlecenie władz partyjnych i państwowych PRL, i któremu nie może przejść przez gardło, że agent NKWD był zdrajcą Polski, oraz 17-letnia działaczka tej partii; ta z kolei „wie”, że zdrajcami i bandytami byli ludzie, którzy oddali życie, by nasza ojczyzna była wolna od sowieckiego jarzma – i myślę, że jeśli kiedyś w końcu pojawią się u władzy brunatni ze swoją aberracyjną wizją dziejów Polski, ze swoimi żenującymi fobiami, ze swoim prymitywnym nieuctwem, to także dlatego, że nie protestujemy, kiedy dziś równie obrzydliwe wizje polskich dziejów, równie żenująca fobia i równie gorszące nieuctwo hulają nad Wisłą w najlepsze. ■

Więcej możesz przeczytać w 36/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.