Po raz pierwszy w historii polscy tenisiści mogą wejść do światowej elity. Muszą tylko w najbliższy weekend pokonać na Torwarze zespół Australijczyków.
Większości kibiców tenis kojarzy się ze sportem indywidualnym. Zawodnicy stają po dwóch stronach kortu i walczą o sławę i wielkie pieniądze. I to wszystko prawda, jest jednak taki moment, kiedy przestają być najważniejsze miejsce w światowym rankingu i awans do kolejnej fazy turnieju. Zawodnicy zaś odrzucają na bok prywatne ambicje, a zaczynają walczyć dla swojego kraju. Tym momentem jest Puchar Davisa. To – można powiedzieć – tenisowe drużynowe mistrzostwa świata.
Rozgrywki studenckie
Na pomysł drużynowych rozgrywek wpadli Amerykanie. A dokładnie studenci z tenisowej drużyny Uniwersytetu Harvarda, którzy chcieli się zmierzyć z brytyjskimi kolegami. Jednym z tych, którzy wpadli na pomysł, był Dwight Filley Davis. I to on doprowadził go do realizacji. Ustalono reguły i 10 sierpnia 1900 r. odbył się pierwszy mecz. Amerykanie wygrali, ale obie drużyny chciały rewanżu. Wprawdzie rok później turniej się nie odbył, ale nie zniechęciło to Davisa, który robił wszystko, aby kolejne rozgrywki doszły do skutku. Trzeba wspomnieć, że ten wówczas 22-letni mężczyzna był już dość znanym tenisistą, bo w 1898 r. wygrał US Open. Nieśmiertelność w historii tenisa zapewniły mu jednak zmysł organizacyjny i własne oszczędności. To właśnie z nich zakupił srebrny puchar, który jest wręczany zwycięzcom. W 1945 r., kiedy Davis zmarł, rozgrywki nazwano jego imieniem. W ponadstuletniej historii jeśli puchar opuszczał USA, to najczęściej płynął lub leciał na antypody. Amerykanie zdobywali go bowiem 32 razy, ale drugimi w tej tabeli wszech czasów są nasi obecni rywale – Australijczycy.
Triumfowali aż 28 razy! Ostatni raz zdarzyło się to jednak równo dziesięć lat temu.
Singiel, debel, mecz
Awans do fazy bezpośredniej walki o awans – do tzw. grupy światowej, czyli najsilniejszych drużyn, jest największym osiągnięciem Polaków w historii startów w tej imprezie. Choć mieliśmy i wcześniej doskonałych tenisistów, to jednak brakowało nam tego, co jest najważniejsze w meczu daviscupowym: kilku zawodników grających w miarę równo. Spotkanie jest bowiem tak skonstruowane, że nie wystarczy mieć jednego zawodnika grającego na wysokim poziomie. Mecz składa się z pięciu osobnych pojedynków, tzw. rubberów: czterech singlowych i jednego rozgrywanego w deblu. Gra się według zasady: singiel, singiel, debel, singiel, singiel. Kiedy jedna z drużyn wygra trzy pojedynki, mecz może się zakończyć (Amerykanie tak właśnie wygrali z Brytyjczykami w 1900 r.). Ważne jest także to, że pierwsze mecze singlowe są grane na zmianę (jeśli pierwsza para to A-1, a druga B-2, to po meczu deblowym zawodnik A gra z zawodnikiem 2, a zawodnik B z graczem 1). Oczywiście możliwe są zmiany, ale ściśle określone regulaminem. Ważne, szczególnie dla Polski, jest też to, że w grze deblowej mogą wystąpić zupełnie inni zawodnicy niż w singlach (oczywiście muszą być oni zgłoszeni do meczu). Kraje uczestniczące w rozgrywkach podzielone są na grupy. Elitę, czyli grupę światową, stanowi w tym roku 16 krajów. Z Europy: Hiszpania, Belgia, Francja, Niemcy, Szwajcaria, Austria, Włochy, Chorwacja, Czechy, Serbia i Izrael. Z Azji: Kazachstan, z Ameryki Południowej: Brazylia i Argentyna, z Ameryki Północnej: Kanada i Stany Zjednoczone. Kiedy Polacy będą się mierzyć z Australijczykami o awans do tego zacnego grona, najlepsi będą rozgrywać półfinały, w których Kanada zagra z Serbią, a Argentyna z Czechami. To właśnie Czesi triumfowali w zeszłym roku w Pucharze Davisa, pokonując po zaciętym meczu Hiszpanów 3:2.
Davis w rankingu
Swego czasu najlepsi tenisiści rezygnowali z udziału w Pucharze Davisa, skupiając się na indywidualnych turniejach. Organizatorzy w 2009 r. postanowili więc, że wyniki uzyskiwane przez zawodników w meczach Pucharu Davisa będą brane pod uwagę przy ustalaniu rankingu ATP (według niego gracze są rozstawiani potem w turniejach). Ten prosty ruch spowodował, że Davis Cup to okazja, aby oglądać na kortach najlepszych z najlepszych. I nie inaczej będzie w Warszawie. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.