U zarania nowożytnych dziejów naszego kontynentu na większości europejskich dworów przebywali magowie. Przewidywali przyszłość, szukali kamienia filozoficznego, złota i cieszyli się wielką sławą, zwłaszcza że nikt nie śmiał zadawać im pytań o zakres kompetencji, podstawy ich wiedzy czy sposoby jej weryfikacji. Bo takich pytań jeszcze nie było, a ci, którzy zaczynali je formułować (jak Giordano Bruno), płonęli na stosach.
W XXI w. magów można odnaleźć w grach komputerowych oraz w powieściach, takich jak „Harry Potter” czy „Władca Pierścieni”. Myślę też, że pewien ich gatunek trafił do komisji Macierewicza. Panowie Obrębski, Rońda i Binienda – jak twierdzą niektórzy eksperci – należą do grupy „magów ognia” i ich prawdziwe imiona brzmią Xardas, Milten i Carristo. Są bohaterami wielu walk, posiadają wiedzę tajemną, używają czarów, unikają śmierci, a kiedy poniosą klęskę – znikają. Piszę głupoty? Skąd! Wyrażam swoją opinię. Każdy obywatel, każda obywatelka, w tym naukowcy, mają prawo do wyrażania swoich opinii. Demokracja jest forum służącym ich prezentacji, ścieraniu się, walce. Opinia nie jest twierdzeniem, nie stanowi elementu nauki, zawiera elementy subiektywne i emotywne, a jej głównym celem jest skłanianie innych do działania. Jeśli wypowiem opinię: „Macierewicz jest królem magów”, to nie jest to twierdzenie naukowe, tylko subiektywny pogląd, który – poprzez emocje – ma zachęcić (lub zniechęcić) innych do traktowania Macierewicza jako króla magów. Podobnie z opinią, którą traktuję ze śmiertelną powagą: „Samoloty latają dzięki specjalnemu serwisowi cudów”, bo nigdy nie uwierzę w to, że lot tak ciężkiej maszyny jest zgodny z prawami fizyki. Mam prawo do takich opinii jako obywatelka, obserwatorka życia publicznego czy pasażerka linii lotniczych (również wylatałam kilkaset godzin), choć nie jako przedstawicielka nauki. A więc nie jako ekspert.
Opinie mają wszyscy i wszyscy mają wolność ich wypowiadania, pod warunkiem że nie przyczynia się to do łamania prawa, krzywdzenia innych czy podważania fundamentów demokracji. Co ciekawe, w naszym kraju (i tylko tu) istnieje przepis zabraniający wyrażania opinii naruszających uczucia religijne, nie ma natomiast przepisu zabraniającego naruszania norm zdrowego rozsądku, choć to drugie znacznie bardziej zagraża naszej wspólnocie niż to pierwsze.
Czymś zupełnie innym jest bycie ekspertem, zwłaszcza w dziedzinach naukowych. Tu wolność reguluje Kodeks etyki pracownika naukowego, o którym przypomniała niedawno minister Barbara Kudrycka. Kodeks ten m.in. stanowi, że pracownik naukowy nie może „używać swojego naukowego autorytetu poza obszarem własnej kompetencji” oraz że jego naukowa działalność powinna być „niezależna od wpływów politycznych i ideologicznych”.
Tak więc mogę mieć opinię co do zdrowia psychicznego posła Macierewicza, ale – z oczywistych względów – nie mogę się wypowiadać w tej kwestii jako ekspert. Podobnie panowie Obrębski, Rońda i Binienda mogą się wypowiadać jako obywatele czy użytkownicy samolotów, ale nie mają prawa wypowiadać się jako eksperci.
Wszystkich, którzy występują w określonych rolach zawodowych, obowiązuje jakaś etyka; zbiór takich etyk buduje moralność życia publicznego, która stanowi najważniejszy czynnik społecznego zaufania. Niestety w Polsce nie ma edukacji w tym zakresie, nie ma też żadnej wiedzy o treściach i funkcjach etyk zawodowych. Panuje za to powszechne przekonanie, że etyka jest jedna i oczywiście – katolicka. Dobry człowiek to dobry katolik. I nawet jeśli istnieją jakieś kłopoty z interpretacją moralnego dobra w Kościele (mnoży je ostatnio papież Franciszek), to w Polsce i tak wiadomo, że dobry katolik to ten, kto: wierzy w cuda, w misję ojca Rydzyka, autorytet biskupa Michalika, skuteczność egzorcyzmów i w zamach smoleński. To również ten, kto potępia książki o Harrym Potterze oraz tornistry z wizerunkiem Hello Kitty. W tym zawiłym światopoglądzie magowie Xardas, Milten i Carristo są – jak się okazuje – po właściwej stronie dobra. A że działają niezgodnie z elementarnymi standardami etycznymi? Nie szkodzi. Grunt, że mają wiarę. W zamach. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.