Przypomnij sobie scenę z dzieciństwa. Bawisz się w piaskownicy, gdy nagle dzieciak od sąsiadów niszczy twoje babki i przemocą zabiera ci łopatkę. Co mu się za to należy? Wiadomo – fanga w nos i odbiór łopatki. Tak odpowie większość z nas – ci neutralni. Są wśród nas jednak tacy, którzy sami będą innym zabierać łopatki. To egoiści. Są też tacy, którzy po prostu się rozpłaczą, a w nos dadzą, dopiero gdy sytuacja się powtórzy. To ci dobrotliwi. Wreszcie są ci, którzy w nos nie dadzą nigdy, choćby łopatkę kradziono im sto razy. To święci. Pisarz Fiodor Dostojewski nazywał ich idiotami, bo wbrew wszelkiej logice będą wyciągać rękę do zgody i współpracy. Jednak to właśnie dzięki idiotom zdolnym do rezygnacji z egoizmu w imię interesu wspólnoty ludzkość przez wieki nie rozpadła się w pył. Właśnie pokazali to naukowcy z Uniwersytetu w Pensylwanii. Wykorzystali do tego teorię gier, którą zajmował się noblista John Nash, bohater filmu „Piękny umysł”. Nash ujmował życie jako grę, w której są gracze, stawki i dobre lub złe strategie do wyboru.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.