Pani poznała abp. Józefa Wesołowskiego i dobrze zna proboszcza Wojciecha Gila, polskich księży z Dominikany podejrzewanych o pedofilię?
Katarzyna Izydorczyk: Tak. Arcybiskupa poznałam w kawiarni, którą prowadziłam na Dominikanie. To było cztery albo pięć lat temu. Jeden ze znajomych księży zadzwonił do mnie, że mają objazdówkę po wyspie, więc przyjadą w odwiedziny. Było ich pięciu, m.in. arcybiskup. Dostałam od niego bardzo ładny obrazek Matki Boskiej. Jestem osobą niewierzącą, ale powiesiłam go na ścianie w domu. W zeszłym tygodniu obraz zdjęłam i włożyłam do szuflady.
Jak pani zapamiętała to spotkanie?
Arcybiskup i księża byli w cywilu. Panowie siedzieli z drinkami. A ks. abp Wesołowski brylował i opowiadał nam, dlaczego Dominikańczycy są tak bardzo pobudzeni seksualnie. Nie mogłam uwierzyć, że on to mówi. Przekonywał, że ponieważ na Dominikanie jest zawsze około 40 stopni, w związku z tym nagrzewa się mocno czoło, a tuż nad nosem są gruczoły, które odpowiadają za popęd seksualny. I ponieważ one są cały czas nagrzane, to Dominikańczycy są tacy chętni do seksu. On traktował to poważnie, przytaczał terminy profesjonalno-naukowe.
Odniosła pani wrażenie, że interesował się seksem?
Tak, ale zdałam sobie z tego sprawę dopiero teraz. Wtedy grzecznie przytakiwałam, bo był to mój gość. Pili dużo piwa i byli wyluzowani, zwiedzali sobie wyspę, zabawiali się. Mieli dobry samochód. Pił nawet ksiądz kierowca, ale na Dominikanie nie zwraca się na to uwagi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.