Wojewoda grozi zamknięciem stadionu Legii. UEFA nie grozi, tylko po prostu zamyka: Żyletę na mecz ze Steauą, a teraz cały stadion na kolejny mecz Ligi Europy i dorzuca 150 tys. euro kary. W ostatnim miesiącu Legia jest jak zły uczeń, a pana bez przerwy wzywają na dywanik. Nie ma pan dosyć?
Bogusław Leśnodorski: Czasami mam. Serio. Od miesiąca nie ma dnia, w którym mógłbym się normalnie zająć zarządzaniem klubem. Jestem w pętli medialno-zakazowej. Czasami myślę sobie, że może się do tego nie nadaję, może trzeba to robić inaczej, może droga, którą wybrałem, jest zła. Nie zmieniam jednak podejścia. Wierzę w to, że najwięcej można osiągnąć poprzez dialog z kibicami, nie zaś prowadzenie wojny i pokazy siły. Próbowano tego już w przeszłości i nie przyniosło to żadnych efektów.
To, co pan nazywa dialogiem, wojewoda i media nazywają blatowaniem się z kibolami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.