Władza należy do przewidujących
Jedna z potocznych definicji polityki głosi, że jest to sztuka przewidywania. Uważana ona była niegdyś za przymiot bogów bądź ich ziemskich sług - kapłanów. W starożytnym Egipcie dawała faktyczną władzę polityczną. Również i dziś wróżąca Cyganka nie narzeka na brak klientów. Popularność wróżbiarstwa, astrologii, parapsychologii, różnorodnych form działalności radiestetów w polskim społeczeństwie w ostatnim dziesięcioleciu wyraźnie wzrosła. Ale prognozowanie przestaje być wynikiem intuicyjnych analiz, a coraz częściej staje się rezultatem zimnych kalkulacji dokonywanych za pomocą elektronicznej techniki obliczeniowej. Kilka lat temu zadałem prof. Alvinowi Tofflerowi, znanemu amerykańskiemu pisarzowi i futurologowi, pytanie na temat metodologii prognozowania. Obruszył się i oświadczył, że on w swych książkach, m.in. "Trzecia fala", "Szok przyszłości" i innych, nie posługiwał się żadną metodologią. Dodał przy tym, że jego zdaniem nie istnieje w ogóle żadna ściśle naukowa metodologia prognozowania. Jako receptę do wglądu w przyszłość podał dobrą znajomość teraźniejszości oraz intuicję połączoną z logiką rozumowania. Znając książki Tofflera, podejrzewam, że w tej odpowiedzi była pewna doza kokieterii, gwiazdorskiej nonszalancji i niechęci do ujawnienia tajników własnego warsztatu. To prawda, że pisanie "historii przyszłości" jest bardzo trudne, ale nie jest dziś zajęciem wyłącznie dla szarlatanów. Zajmują się nim poważni naukowcy, którzy - wyposażeni w nowe narzędzia badawcze - prowadzą swego rodzaju analizę procesu historycznego skierowanego w przyszłość (tzw. ewentystyczna koncepcja przyszłości). Czy można w związku z tym futurologów określić mianem "historyków przyszłości"? Sądzę, że porównanie historyków jako dziejopisarzy przeszłości i futurologów jako specjalistów od przewidywania przyszłości jest nie fair z powodu skali trudności. Historię, zwłaszcza odległą, można uprawiać względnie łatwo i dość bezpiecznie. Dokumenty są na ogół znane i dostępne. Wymiar czasu nie tylko stwarza perspektywę ułatwiającą oceny, ale także zaciera emocje współczesnych. Gorzej jest z teraźniejszością, o czym wie każdy politolog. Dokumenty "z pierwszej ręki" są pilnie strzeżone w archiwach i sejfach, a badacz skazany jest na materiały drugo- i trzeciorzędne. Szkody wynikłe z konstruowania pierwszych błędnych syntez trzeba odrabiać niekiedy przez całe pokolenia. Ponadto interpretując teraźniejszość, badacz musi w znacznie większym stopniu aniżeli historyk uwzględniać wymowę polityczną swej pracy. O wiele łatwiej pisać o funkcjonowaniu rynku w średniowiecznej Francji niż o funkcjonowaniu wspólnego rynku dziś. Najtrudniej jednak zajmować się przyszłością. Badacz nie może prognozować bez dokładnej znajomości przeszłości i teraźniejszości. W każdym bowiem zjawisku teraźniejszym i przyszłym tkwią zawsze resztki przeszłości. Badania futurologiczne wymagają więc ogromnej erudycji i dyscypliny wewnętrznej, a zarazem umiejętności swobodnego manipulowania narzędziami i metodami, którymi posługują się różne dyscypliny nauki. Na mandat zajmowania się przyszłością trzeba długo pracować. Nie dysponujemy jeszcze taką metodologią, która pozwalałaby nam na całkowicie wiarygodne i względnie precyzyjne prognozowanie w dziedzinie polityki zagranicznej. O wiele łatwiej jest przewidywać trendy gospodarcze, demograficzne, nawet zjawiska społeczne, aniżeli antycypować posunięcia polityczne. Natomiast z trzech kategorii prognoz: krótko-, średnio- i długoterminowych, najtrudniej jest formułować naukowcowi prognozy średnioterminowe. Krótkie prognozy, dwu-, trzyletnie, wymagają doskonałej, konkretnej znajomości problemu. W formułowaniu prognoz długoterminowych, na przykład odnoszących się do dwóch dekad lub dłuższego okresu, potrzebna jest logiczna wyobraźnia. Przy opracowywaniu prognoz średnioterminowych, obejmujących 5-10 lat, od futurologa wymaga się już nie tylko szczegółowej znajomości przedmiotu, ale również zdyscyplinowanej wyobraźni. Umiejętność przewidywania jest ważnym orężem walki politycznej. Kto wcześniej uchwyci rozwój wydarzeń, ten będzie w stanie zapewnić sobie mocniejszą pozycję w rozgrywkach międzynarodowych i przygotować atuty, które w danej sytuacji będą najcenniejsze.
Więcej możesz przeczytać w 20/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.