Obiecałam sobie, że więcej nic już o abp. Józefie Michaliku nie napiszę. Trudno jednak takiej obietnicy dotrzymać, gdyż biskup robi wszystko, by napięcie wokół swojej osoby budować, publikę intrygować i zainteresowanie wiernych (oraz niewiernych) nieustannie pobudzać. Arcybiskup staje się pomału Macierewiczem polskiego Kościoła, a jego wizja rozlicznych przyczyn, które mają powodować pedofilię, nabiera rangi smoleńskiej, a więc pęczniejącej i wieloodcinkowej, co bardzo podnieca media znudzone zaściankowym spokojem naszego kraju. W ostatnim tygodniu biskup Michalik był częściej cytowany i oglądany niż Boniek i Macierewicz razem wzięci, choć ten ostatni nie dość, że urządził spektakularne spotkanie ekspertów i rodzin (w wiadomej sprawie), to jeszcze złożył doniesienie do prokuratury, bo mu „Putin” i inni internauci zakłócali publiczne wyjaśnienie przyczyn katastrofy (które już wyjaśnił).
Arcybiskup Michalik działa nieco subtelniej, innymi kanałami, ale efekt osiąga piorunujący. Upokorzony koniecznością przeprosin za wypowiedź, w której oskarżał ofiary pedofilii, mówiąc, że same lgną do księży, odbił sobie to upokorzenie, głosząc, że pedofilii winne są rozwody, pornografia, agresywne feministki i – oczywiście – ideologia gender. Zastanawiałam się, czy nie podrzucić arcybiskupowi jeszcze innych możliwych przyczyn pedofilii, takich jak: szybka kolej, odrzutowce, zapłodnienie in vitro, internet, owca Dolly, ocieplenie klimatu, penicylina, globalizm, ekologia, kapitalizm, szczepionki, rewolucja francuska, psychoanaliza, antykoncepcja, Nergal, demokracja, ONZ, prawa dzieci, postmodernizm, szkoła frankfurcka, genetyka i prawa człowieka, ale arcybiskup ma czas, więc z pewnością już sam nad taką listą pracuje. Okazji będzie bez liku, bo mszy u nas dostatek, a i dostęp Kościoła do mediów (i mediów do kościołów) swobodny.
Cieszy mnie oczywiście bardzo, że abp Michalik wie coś o istnieniu i wielkiej sile feministek (współczesnych czarownic?). To w pewien sposób nobilituje tę grupę niezależnie od tego, jak mała by była. Sam jednak pomysł, że feminizm prowadzi do krzywdy dzieci, jest więcej niż aberracyjny. Pedofilia jest chorobą, feminizm – czyli troska o prawa kobiet – ważnym elementem demokracji. Jeśli zaś chodzi o pornografię, to gdyby abp Michalik zajął się studiami gender (a nie tylko wykrzykiwał to słowo), to dowiedziałby się, że to właśnie feministki zaczęły walkę z pornografią, ukazując ją jako kwintesencję symbolicznej i rzeczywistej degradacji kobiet w społeczeństwie patriarchalnym. To, że pornografii jest coraz więcej i że jest coraz szerzej dostępna, nie jest spowodowane feminizmem, ale machismo. Abp Michalik nic przeciwko machismo nie ma. Nie słyszałam też, żeby zabierał głos w sprawie przemocy wobec kobiet (zrobił to ostatnio młody artysta z Gdańska, wystawiając rzeźbę gwałconej przez żołnierza kobiety).
Przeciwnie. Kościół – przy pomocy swoich polityków (obecnych również w rządzie) – niechętny jest ratyfikowaniu konwencji ONZ o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, bo narusza ona nienaruszalny mit rodziny. Abp Michalik zdaje się w niego wierzyć bezgranicznie. Rodzina ma być dobrem samym w sobie, nawet wtedy, gdy jest dysfunkcjonalna, przemocowa, pozbawiona więzi i miłości. Najgorsze, co się może przytrafić jednostce, to rozpad rodziny. Jak mi kiedyś powiedziała siostra Maksymiliana, prawniczka z episkopatu, przemoc w rodzinie trzeba zwalczać „modlitwą i postem” i trwać w niej nawet kosztem własnego bezpieczeństwa. Abp Michalik dodaje, że rozwody mają związek z pedofilią. To przecież zaklinanie rzeczywistości i zwykła demagogia! Rozwód bywa często koniecznością, nie zawsze niszczy rodzinę. Ta może trwać w różnych postaciach i formach. Również partnerskich. O jej wartości decydują wzajemna miłość i szacunek, a nie religijny status.
Żal obserwować, jak Kościół – w odcinkach – marnuje swój autorytet, który wsparty wiedzą, dobrą wolą i rzeczywistą troską o dzieci mógłby pomóc w przeciwdziałaniu pedofilii. Tymczasem arcybiskupia ignorancja zderzona z pychą i czczym moralizatorstwem nikomu nie pomaga, a na pewno szkodzi wizerunkowi Kościoła. ■
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.