Sprawcą był wysoki młody mężczyzna. Ubrany w dżinsy, pantofle, bluzę i kurtkę. Na głowie miał kaptur, a w ręku naczynie z brunatną żrącą substancją. Tak przynamniej twierdził Kuba Wojewódzki, którego w ubiegłym tygodniu przed siedzibą Radia Eska zaatakował nieznany sprawca. W piątek policjanci podali, że zabezpieczony materiał nie był żrący ani niebezpieczny. Kiedy dzwonimy do gwiazdy TVN i prosimy o rozmowę, odpowiada krótko: – Akurat na ten temat nie chcę się wypowiadać.
W zeszłym tygodniu wypowiedział się jednak na swoim facebookowym profilu: „Dziś rano zamaskowany i ewidentnie pozbawiony poczucia humoru mężczyzna zaatakował mnie niezidentyfikowanym płynem żrącym o brunatnej barwie, co jest dosyć symptomatyczne. (…) Poważnie rzecz biorąc, czuję się doceniony jako dziennikarz. Doceniam także fakt, do jakiego momentu doszedł dyskurs polsko-polski. Brunatnym terrorystom gratuluję, że zrobili ze mnie męczennika”. Wśród dziennikarzy rozgorzała dyskusja: jedni stawali w obronie Wojewódzkiego, inni wskazywali winnych, jeszcze inni, głównie prawicowi, kpili, pisząc, że został oblany coca-colą i robi z siebie męczennika. Niewielu chciało zauważyć, że razem z brunatnym płynem, czymkolwiek był, wypłynęła na wierzch niewygodna dla wszystkich wiadomość o tym, że dziennikarze przestali być nietykalnymi rzecznikami interesów społeczeństwa, a stali się jego wrogami. W ostatnich miesiącach ofiarami napaści stali się Grzegorz Miecugow i Piotr Najsztub, któremu zniszczono witrynę restauracji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.