Człowiek z blizną
Kuba Wojewódzki został oblany pod radiem niezidentyfikowaną substancją żrącą. Ma poranioną twarz i gdyby nie okulary, nie wiadomo, jak by się to skończyło. Antyfan jego medialnych działań wziął sprawy w swoje ręce. Z tego, co napisał Kuba w oświadczeniu, wynika, że bliżej atakującemu do prawej strony sceny politycznej... Efekt napaści to gorąca dyskusja o tym, co się stało. Jedni, jak ja, są przerażeni, bo nie ma ani nigdy nie będzie we mnie zgody na publiczne mordobicie i przemoc oraz atakowanie fizyczne ludzi za wyrażane poglądy. Inni biją brawo anonimowemu, jak dotąd, obywatelowi. Publicyści i dziennikarze, zapewne w imię miłości bliźniego i cnót chrześcijańskich, poczuli się w obowiązku napisać m.in.: „Jeśli ktoś sto razy prowokuje, to w końcu dostaje w gębę”, „A może się zderzył w drzwiach z kolesiem pijącym colę? Obstawiam, że to była cola. A jeśli bardziej żrące, to kawa ze starbunia” oraz, że „cherlawy i żałosny” Wojewódzki „sam się prosił”. Bo przecież wiadomo, że jeśli ktoś występuje publicznie, jest znany bardziej od swego ciecia, to sam się prosi, żeby w twarz dostać. A co! Zrobiło się miło jak na bezalkoholowej stypie w domu powieszonego. Wojewódzki zrobił psikusa „kolegom”, bo atak przeżył, wrócił do pracy i uznał po prostu, że gra w drugiej części filmu „Człowiek z blizną”. Wszystko to, ta dzika reakcja, wygląda mi, choć nie jestem ani seksuologiem, ani psychologiem, na gigantyczny kompleks małego i smutnego z tego powodu przyrodzenia. Mogę się czasem z Kubą nie zgadzać, ale nawet z zawiązanymi oczami widać, że wkurza on swych kolegów wcale nie swoimi poglądami, ale tym, że ma fajne samochody, wozi nimi ładne dziewczyny do swego „kilometrowego apartamentu”, a do tego świetnie sobie żyje, na bogato, bez myślenia o tym, co jego smutni koledzy w szarych ubrankach i o napiętych z nieszczęścia twarzach sobie o nim myślą. Tak, to musi wkurzać…
Przybylska w sądzie
Anna Przybylska kilka tygodni temu znalazła się na czołówkach gazet po tym, jak zaczęła umieszczać na profilu na Instagramie zdjęcia i filmy ze śledzącymi ją paparazzi. Przybylska wzięła sprawy w swoje ręce. Złożyła do prokuratury zawiadomienie o uporczywym nękaniu, czyli stalkingu, którego mieli się dopuścić paparazzi. Postępowanie toczy się w sprawie, dotyczy artykułu 190a Kodeksu karnego, czyli paragrafu o nękaniu, i grozi za to do trzech lat więzienia. Na postępowanie śledczy mają dwa miesiące. Sprawa może zostać przedłużona. Poprzednie postępowanie prowadzone na wniosek aktorki umorzono. Miejmy nadzieję, że teraz się uda. I zwycięży człowiek.
Marzenia do spełnienia
Monika Pietrasińska, celebrytko- -modelko-nie wiadomo co, która zaistniała, pokazując się bez bielizny i „grając” w serialu „Miłość na bogato”, ujawniła swoje marzenia. W wywiadzie dla plotkarskiego portalu powiedziała, że „aktorstwo” jej się spodobało i będzie próbować dalej, „może w takim stricte filmie”. Czyli „w filmie z reżyserem oraz dialogami”. Dodała, że „chciałaby zagrać rolę dziewczyny opętanej przez chorobę umysłową”. Nie sposób nie trzymać kciuków za spełnienie tych marzeń.
a poza tym...
Taniec po bandzie Andżelika Fajcht, wymacana niegdyś przez Dawida Wolińskiego urocza, choć nieudana gitarzystka z zespołu niejakiej Patty, została gwiazdą. Udziela wywiadów i coraz bardziej się rozkręca, tym bardziej że uznała, że „dała ludziom radość”. Poczuła się w obowiązku, jako nowa gwiazda internetu, opowiedzieć o swoich marzeniach. Andżelika pragnie bowiem wystąpić w „Tańcu z gwiazdami”. O angażu do programu marzy też podobno Natalia Siwiec. Ja już nie marzę, by program wrócił na antenę. Jakąkolwiek.
Na ratunek - Kulesza! Agata Kulesza to taka cudowna postać, której nie zobaczymy ani na celebryckiej ściance, ani na pokazie mody, ani na promocji mydeł, kremów, torebek czy kosiarek. Agata Kulesza po prostu świetnie gra, jest wspaniałą aktorką. I właśnie możemy ją oglądać w kinach w filmie „Ida”, gdzie gra „krwawą Wandę”. To kobieta wewnętrznie poszarpana, upadła, sarkastyczna stalinowska sędzia, odpalająca jednego papierosa od drugiego i wspominająca z rozrzewnieniem czasy, kiedy to jednym podpisem skazywała na śmierć „wrogów ludu”. Oglądając koncertową grę Kuleszy, zapomina się o durnym celebryckim świecie. Polecam.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.