Jeżeli któryś z nich będzie tonął, przed śmiercią włożę mu jeszcze wąż ogrodowy w usta i odkręcę kran – mówił o swoich konkurentach Ray Kroc, twórca sieci McDonald’s. Dzisiejsi szefowie największego globalnego sprzedawcy hamburgerów także z chęcią by utopili konkurentów, czyli Burger Kinga, w łyżce keczupu. Bezwzględnością wykazali się kilka dni temu, kiedy zapowiedzieli definitywne zakończenie współpracy z producentem keczupu Heinz – dotąd nieodłącznym towarzyszem frytek w zestawach McDonald’s. Powód? Heinzem zaczął kierować Bernardo Hees, obecny wiceprezes zarządu Burger Kinga i dawny prezes tej firmy. Wróg w szeregach poddostawcy wystarczył, żeby raz na zawsze przekreślić współpracę trwającą ponad 40 lat. Tak samo długo toczy się już wojna między big makiem a whopperem, sztandarowymi kanapkami konkurencyjnych sieci. To jak pojedynek amerykańskiego Nike z niemieckim Adidasem, General Motors z japońską Toyotą czy Coca-Coli z Pepsi. W ostatnich dniach rywalizacja nabiera rumieńców, bo Burger King z miesiąca na miesiąc poprawia wyniki sprzedaży, odbierając kawałek po kawałku udziały w brzuchach 70 mln ludzi, którzy codziennie jedzą hamburgery ze złotym M w logo.
Grillowanie reklamą
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.