Polskie urzędy pracy są od lat krytykowane za nieudolność. System jest drogi i nikomu nie służy. Urzędnicy zajmują się głównie rejestracją bezrobotnych i comiesięcznym odhaczaniem ich w rejestrze oraz organizowaniem niepotrzebnych kursów i rozdawaniem zasiłków. Pracodawcy, jeżeli zgłaszają ofertę do urzędu, to nie po to, by znaleźć pracownika, ale by uzyskać dopłatę do utworzonego stanowiska pracy. Bezrobotnym natomiast chodzi głównie o to, by mieć ubezpieczenie zdrowotne, pracy zaś szukają w szarej strefie. To miało się zmienić. Rząd zapowiedział rewolucję, po której urzędy miały się stać agencjami pracy, szybko i sprawnie kojarzącymi bezrobotnych z pracodawcami. Po ponad roku przygotowań do Sejmu trafi wreszcie rządowy projekt nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia. Ale rewolucji nie należy się spodziewać. Planowane zmiany są ostrożne i nieznacznie poprawią sytuację osób poszukujących pracy.
Doradca zamiast urzędnika
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.