Lider partii UDAR szedł rankiem 4 grudnia do pracy w ukraińskim parlamencie. Koło budynku Rady Najwyższej zebrało się kilkuset zwolenników Partii Regionów. Emeryci i młodzi ludzie o sportowej sylwetce – krótko ostrzyżeni, w czarnych kurtkach, podobni do chuliganów. Było też wielu studentów. Stali tu już drugi dzień, jakby pokazując, że nie wszyscy Ukraińcy popierają Euromajdan i dochodzące stamtąd wezwania do dymisji władz. Kliczko, zamiast iść do parlamentu, skierował się ku temu małemu zgromadzeniu niezadowolonych. „Kliczko, kochany, szanuję pana, jestem z pana dumny” – nie krył radości starszy mężczyzna. Jakby zapomniał, że uczestniczy w mityngu poparcia dla władz, a Kliczko jest jednym z liderów opozycji. „Witalij, co mózg mu wybili na ringu!” – grubiańsko krzyczał inny z zebranych. Znany bokser, który teraz poświęcił się karierze politycznej, wezwał ludzi, by przyłączyli się do Euromajdanu. Ci na majdan jednak nie poszli, ale poprosili o autograf i zdjęcie na pamiątkę.
Kliczko mistrz świata w boksie i Kliczko polityk to na razie w oczach Ukraińców dwaj różni ludzie. Sportowca uwielbiają i są z niego dumni, politykowi na razie się tylko przyglądają. Obecne masowe akcje protestacyjne są dla niego wyjątkową szansą na pokazanie swoich cech przywódczych. Jeśli to się uda, przed nim fotel prezydenta.
Polityk
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.