Kiedy pytam Kevina Cooke’a, co najbardziej podobało mu się w Warszawie, chwilę się zastanawia, a potem odpowiada, że ze wszystkiego najciekawsza była jednak rosyjska ambasada. – Rosyjska ambasada? – dopytuję, myśląc, że przez jego australijski akcent coś źle zrozumiałem. – No tak. Fakt, było trochę problemów z wejściem, bez lokalnego przewodnika nie mielibyśmy szans. Musieliśmy się skradać, czołgać po ziemi, pobrudziłem kurtkę jakimś smarem, a po 10 min i tak ochroniarze nas przegonili. Ale było warto! – opowiada podekscytowany. – Włamaliście się do rosyjskiej ambasady? W Warszawie?! – znalazłem Kevina na backpackerskim forum, wiem, że w podróży raczej nie interesują go muzea i zabytki, ale coś takiego to jednak przesada. – Oj tam, od razu włamaliśmy – uspokaja Kevin. – Prześlizgnęliśmy się przez dziurę w płocie. Poza tym tam nikogo nie ma. Podobno nikt tam nie mieszka od 20 lat, ale niektóre pomieszczenia wyglądają, jakby właściciele wyjechali tylko na wakacje – tłumaczy Kevin.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.