Dyspozytor pogotowia ratunkowego tuż po Wielkanocy odbiera wezwanie z Brzeźna w gminie Podgrodzie, niedaleko Nowego Sącza. Dzwoni zdenerwowany ojciec sześciomiesięcznego dziecka. Mówi, że córka ciężko oddycha, prawie się nie rusza, ma sine usta. Karetka przyjeżdża w ciągu kilku minut. Zabiera ciało dziewczynki, bo na pomoc jest już za późno. Następnego dnia okazuje się, że dziecko zmarło z wycieńczenia, najprawdopodobniej w wyniku śmierci głodowej. Rodzice zostają aresztowani pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Grozi im dziesięć lat więzienia. Nie potrafią wyjaśnić, co się stało i dlaczego ich córka nie żyje.
Sąsiedzi: – To niemożliwe. Taka dobra rodzina, wspaniali rodzice, katolicy. Nigdy się u nich nic złego nie działo. Nie mogliby skrzywdzić własnego dziecka. Podobnie mówi cała wieś. – Na tym etapie trudno nam powiedzieć, co tak naprawdę się stało w tym domu, bo śledztwo jest w początkowej fazie. Michał P. odmówił składania wyjaśnień. Jego żona rozmawiała z prokuraturą. Oboje są w szoku. Przesłuchujący ich prokurator stwierdził, że śmierć dziecka jest dla nich bardzo mocnym uderzeniem – mówi Piotr Kosmaty, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
KOZIE MLEKO W MAŁYCH DAWKACH
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.