Często drzemie przykryty kocem w fotelu w jasnym, wychodzącym na rzekę Hudson pokoju mieszkania przy 305 West End Avenue na Manhattanie. Opiekunka, która pomaga mu przy posiłkach, kąpielach i załatwianiu potrzeb, krząta się w sąsiedniej izbie. To dla niego nowość. Mieszkał sam przez ostatnie 28 lat, od dnia, w którym umarła żona, miłość jego życia, Wela z domu Katzenellenbogen. Między drzemkami przyjmuje gości. Najbliżsi przyjaciele Michael Mannion i Trish Corbett, których poznał przed laty w szkole medycyny tradycyjnej, przychodzą codziennie. Opowiada im swoje sny. Ostatnio śni częściej niż kiedykolwiek. Na początku maja do jego drzwi pukają ludzie ze Światowego Towarzystwa Gerontologicznego. Mówią, że we Włoszech, tuż przed swymi 112. urodzinami, umarł Arturo Licata, co oznacza, że on, Aleksander Imich, urodzony 4 lutego 1903 r. w Częstochowie, jest teraz najstarszym mężczyzną na planecie. – Tego się nie spodziewałem – odpowiada. – Wolałbym dostać Nobla.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.