Strategia Węża

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po zakończeniu kampanii przeciwko Serbom tysiące ochotników, którzy kilka miesięcy temu założyli mundury bojowników Wyzwoleńczej Armii Kosowa, powracają do domów w Europie Zachodniej, USA i Australii
Dopiero teraz zaczynają opowiadać, jak to rzeczywiście w Kosowie było. "WAK to historia najemników opłacanych przez albańskie mafie" - napisano w "Le Monde", przytaczając słowa dwóch rozczarowanych weteranów z WAK. "To nie była tylko wojna przeciwko Serbom, ale również walka o władzę" - mówi cytowany przez "El Pais" inny bojownik, 30-letni Rifat Haxhijaj.
WAK nigdy nie była monolitem. W 1998 r. przed ofensywą armii jugosłowiańskiej była podzielona na trzy grupy. Największa ("pragmatycy") wywodziła się z Drenicy, druga ("maoiści") z Malis?eva, a trzecia ("partyzanci") z Djakovicy. Grupy te konkurowały z sobą, a rywalizacja pomiędzy dowódcami ujawniała się nawet w poszczególnych oddziałach. Podziały miały charakter głównie polityczny i odbijały w dużej mierze konflikty, które raz po raz wstrząsały pobliską Albanią. Ponieważ trzon "starej" WAK stanowili agenci policji politycznej Envera Hodży i Ramiza Alii, więc WAK stała się solą w oku zwolenników dominującego na północy Albanii Salego Berishy, lidera prawicowej Partii Demokratycznej i byłego prezydenta. Berisha wprowadził do WAK kilku swoich ludzi, a w końcu założył konkurencyjne Siły Zbrojne Republiki Kosowa, których przywódcy zostali jednak wymordowani przez agentów SHIK, nadal posłusznej komunistom tajnej służby albańskiej.
30-letni Hashim Thaci, zwany Wężem, przejął kontrolę nad WAK po jej ciężkiej porażce militarnej podczas ofensywy serbskiej z 1998 r. Udało mu się porozumieć zarówno z Berishą, jak i z nowym premierem, postkomunistą Pandelim Majko. Wąż zdobył wiarygodność już w 1993 r., kiedy na czele niewielkiego oddziału dokonywał zamachów na posterunki policji jugosłowiańskiej i "zdrajców", tj. kosowskich Albańczyków współpracujących z Serbami. Głównym argumentem, jakim dysponował w rozmowach z albańskimi politykami, były jednak pieniądze. Od roku 1995 do 1997 Thaci mieszkał w Genewie, gdzie studiował i jednocześnie nawiązywał kontakty z organizacjami albańskiej diaspory. Kontakty te okazały się fundamentem jego sukcesu. Nie tylko zebrał spore fundusze, ale zmobilizował też kilkanaście tysięcy młodych emigrantów, którzy stali się na początku 1999 r. trzonem "nowej" WAK.

Przywódca WAK Hashim Thaci stał się "silnym człowiekiem" Kosowa

Majstersztykiem politycznym Thaciego było przekonanie Zachodu do bombardowania Jugosławii. W Rambouillet udało mu się zrzucić całą winę za kryzys w Kosowie na Milos?evicia i uciszyć głosy przypominające, że w Kosowie czystkę etniczną zapoczątkowali w istocie Albańczycy. Dziesięć lat temu mieszkało tam ponad pół miliona Serbów, a w dniu wybuchu wojny, 24 marca 1999 r., było ich już niespełna 250 tys.
Obejmując dowództwo WAK, Thaci dążył do zniwelowania starych podziałów i dbał, by Zachód nie posądził go ani o nadmierne sympatie lewicowe, ani o przywiązanie do islamu. Okazał się cennym sojusznikiem sztabu NATO: każdy oddział WAK operujący w Kosowie dostarczał informacji na temat rozlokowania wojsk jugosłowiańskich. Dziś Thaci traktowany jest jak głowa państwa: w Pris?tinie odwiedzili go szefowie dyplomacji Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch - Robin Cook, Hubert Vedrine i Lamberto Dini, a 21 czerwca zatelefonował do niego sam Bill Clinton. Nikt nie pamięta już o Ibrahimie Rugovie. Ci, którzy dobrze znają Thaciego, twierdzą, że w pełni zasługuje na przydomek Wąż, ponieważ jest chłodny i opanowany, ma zawsze dalekosiężną wizję strategiczną, jest bezlitosny i daje z siebie najwięcej, kiedy znajduje się pod presją. Ma posłuch, ponieważ od początku bezlitośnie karał wszystkich, którzy mu się przeciwstawiali.
W ciągu ostatnich kilkunastu dni nieznani sprawcy zastrzelili co najmniej sześciu dowódców Wyzwoleńczej Armii Kosowa. Zeznania świadków - weteranów i dyplomatów - są zgodne: zostali zabici na rozkaz Hashima Thaciego, najprawdopodobniej przez dwóch wiernych mu pułkowników: Azema Sylę i Xhavita Halitiego. Krwawa czystka nie jest do końca czytelna. Nie są jeszcze znane nazwiska wszystkich ofiar, ale już dzisiaj uważa się, że Thaci postanowił oczyścić zalążek administracji przyszłego niepodległego Kosowa z dowódców związanych z albańskim ancien régime?em oraz ze zwolenników Salego Berishy.
Dowództwo KFOR stwierdziło w ubiegłym tygodniu, że na rozkaz Thaciego WAK przykładnie wywiązuje się ze swoich zobowiązań i oddaje broń w ustalonych terminach. Tymczasem istnieje uzasadniona obawa, że broń ciężka została ukryta w Albanii. Można podejrzewać, że broń lekka też nie zostanie oddana w całości, bo to w końcu są Bałkany.


Więcej możesz przeczytać w 28/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.