Kim był Jaruzelski? Zdrajca czy Wallenrod? A może człowiek słup, który przez całe życie tylko firmował to, co i tak musiałoby się wydarzyć?
Wallenrod – nie. Słup też niekoniecznie. Kluczem do zrozumienia fenomenu Jaruzelskiego jest jego otoczenie, którego mózgiem byli Jerzy Urban, Czesław Kiszczak i w pewnym czasie mniej znany płk Wiesław Górnicki. Starało się ono w latach 80. zbudować legendę generała jako świeckiego świętego.
Na czym ta legenda generała polegała?
Na pokazaniu go jako bohatera wpisanego w najbardziej dramatyczne polskie wybory, ulepionego z polskich tragedii i nadziei. Bohatera, który w ich scenariuszu w kluczowym momencie staje się Wallenrodem, ale który, zależnie od okoliczności, ma być porównywany z legendami polskiej czy nawet europejskiej historii. Stąd na przykład obsesja Jaruzelskiego na punkcie Józefa Piłsudskiego. Nieustanne porównywanie się do lokatora Sulejówka, zastanawianie się, jak Marszałek postąpiłby w danej sytuacji. W innym kontekście porównywał się znowu do Napoleona. Ciągle szukał dla siebie wyjątkowego miejsca w historii.
Miał szansę je znaleźć?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.