Dziękujemy, było bardzo dobre. Zjadłem wszystko, a Donald nie” – taki napis znajdujemy w księdze pamiątkowej restauracji Pod Gigantami, jednej z najdroższych w stolicy. To przedostatni wpis, prawdopodobnie sprzed kilku dni. Położony niedaleko Sejmu lokal słynie z nie byle jakich gości – stołują się tu nie tylko polityk lewicy Ryszard Kalisz czy Cezary Grabarczyk z PO, ale i sam premier. Czasem zagląda nawet lider Prawa i Sprawiedliwości. Pod Gigantami może się pochwalić nie tylko wykwintnym menu z confit z grasicy cielęcej z orzeszkami pinii, jagnięciną po prowansalsku i polędwiczkami z królika ze smardzami, ale też imponującym oryginalnym wnętrzem, mieszczącym się w jednej z najlepiej zachowanych w stolicy przedwojennych kamienic. Jest dyskretnie – zanim ktokolwiek dostanie się do sali restauracyjnej, konieczny jest przystanek w gustownym lobby z fortepianem, wygodną kanapą i eleganckim barmanem, który serwuje oczekującym na stolik lampkę wina lub drinka. To właśnie tu trzy lata temu podczas trwającej kampanii parlamentarnej Zyta Gilowska (wówczas już członkini Rady Polityki Pieniężnej) spotkała się z Jarosławem Kaczyńskim, deklarując, że „zawsze go wspierała i będzie wspierać”. Jak relacjonowali później dziennikarze, Kaczyński z obiadu wyszedł w wyśmienitym nastroju. Przyznał, że po przystawce w postaci bardzo smacznych ślimaków sięgnął po kaczkę po polsku z wykwintnym sosem żurawinowo-wiśniowym, ćwiartkami jabłek, ziołowymi kluseczkami własnego wyrobu oraz buraczkami. Zyta Gilowska, jak zdradził prezes, degustowała „kluseczki z serem”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.