Gorzów Wielkopolski, poniedziałek, 14 lipca. Jeden z komisariatów policji odbiera zgłoszenie o agresywnie zachowującym się mężczyźnie Ramzesie O., demolującym zaparkowane wzdłuż ulicy samochody. Nie ma broni, ale ma tłuczek do mięsa, młotek i metalową rurkę. Komenda wysyła na miejsce radiowóz z dwójką funkcjonariuszy. Ci zostają zaatakowani przez mężczyznę, pada kilkanaście strzałów. Napastnik ranny w nogę i ucho trafia do szpitala. Kilkanaście godzin później, Ruda Śląska. Policjanci wysyłają radiowóz do jednego ze szpitali, gdzie pacjent wpadł w szał. Próbują obezwładnić napastnika, zdesperowani sięgają po broń, oddają w jego kierunku dwa strzały, oba celne. Mężczyzna trafia na stół operacyjny, umiera z wykrwawienia. Nie wiadomo, czy powodowanego postrzałowymi ranami, czy otwarciem się rany, z powodu której znalazł się w szpitalu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.