Buenos jest boskie nie tylko w nieśmiertelnej piosence Kory Jackowskiej. Trzy księgarnie, jedna obok drugiej, w końcu przestaję je liczyć. Są w nich nie tylko książki Jorge Luisa Borgesa, Witolda Gombrowicza, ale także kultowe komiksy z Mafaldą. Nowe wydania, audiobooki i rozsypujące się starocie, których nikt nie wyrzuca na śmietnik, tylko oddaje do antykwariatu (to zwykle część tutejszych księgarni). Kupuję jedną z książek, żeby poćwiczyć swój hiszpański. Siadam w kawiarni, w której połowa klientów oddaje się plotkom, a druga lekturze. Zastanawiam się, czego mieszkańcy Buenos potrzebują bardziej: kawy czy literatury. Choć piłką nożną przesadnie się nie interesuję, sukcesy Argentyny na niedawnym mundialu w Brazylii sprawiają, że mimowolnie idę na słynny stadion La Boca. To tu odkryto talent Diega Maradony. Dzielnica jest wyraźnie szemrana. Tu nie ma już księgarni na księgarni. Tynki odpadają ze ścian, trudno kogokolwiek zapytać o drogę, bo do miejscowych raczej strach podejść.
W RYTMIE TANGA
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.