Lekko zaniepokojona, czekam na rodzinę, popijając herbatkę w Ritzu. Jako zwykłemu śmiertelnikowi nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby przekroczyć progi tego luksusowego hotelu, ociekającego złotem i wyłożonego mahoniową boazerią. Madame zbliża się pewnym, zdecydowanym krokiem (co nie jest tak oczywiste w szpilkach Louboutin na 12-centymetrowym obcasie i z torebką z krokodylej skóry przewieszoną przez lewe ramię, na której ostentacyjnie widnieje logo Gucci), dyskretnie wydając polecenia lokajom. Matce towarzyszą moi dwaj nowi szefowie: Liza, siedmioletnia blondyneczka o figlarnym spojrzeniu, oraz czteroletni Alosza, który już na pierwszy rzut oka wygląda na pieszczocha. Jako bywalcy salonów biorą mnie za ręce i prowadzą do windy. Trzy nianie, ładne młode dziewczyny, podążają za orszakiem: Angielka, Rosjanka i Francuzka Solenne, którą mam zastąpić za trzy tygodnie. Wieczorami i w weekendy będę im pomagać – dzieci z bogatych domów wymagają dużo uwagi. Personel hotelu okazuje szczególne względy familii Sokołowów i nadskakuje im na każdym kroku. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę plik banknotów przeznaczonych na napiwki dla obsługi za wtaszczenie do rodzinnego apartamentu około dziesięciu walizek Louis Vuitton, spakowanych na tygodniowy pobyt. Ponieważ Liza jest wykończona podróżą – oczywiście prywatnym samolotem – nie idziemy na spacer; wyciągnięta na łóżku z baldachimem woli obejrzeć DVD z Barbie w Paryżu albo pobawić się w kelnerkę. Alosza rozkłada swoją kolekcje samochodzików w pokoju obok.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.