Wielka gra w polskim futbolu toczy się poza boiskiem
Jaki był największy sukces polskiej piłki w minionym sezonie? Michał Listkiewicz, szef PZPN, odpowiada po krótkim namyśle: "Koniec wojny futbolowej". Zbigniew Boniek dodaje: "Trudno powiedzieć, to był rok bez sukcesów, nasza piłka ma się źle". Jerzy Engel, nowy selekcjoner reprezentacji narodowej, gotowy jest powołać do kadry nawet czarnoskórego gracza Emmanuela Olisadebe, który zadomowił się w zespole Polonii Warszawa i stara się o nasze obywatelstwo.
Sytuacja w krajowym futbolu przyprawia o ból głowy. - Brakuje jasnych reguł. Kluby wydają więcej niż potrafią zarobić, płacą swoim piłkarzom więcej niż ci są warci, o przyszłości myślą zazwyczaj "jakoś to będzie" - martwi się Boniek. - Prezesi narzekają na kłopoty finansowe, ale dotychczas na narzekaniach się kończy. Jeszcze nikt nie ogłosił upadłości, nikt nie zamknął interesu. Wielka gra w polskim futbolu toczy się poza boiskiem. Jesienią polskie kluby odpadły w drugiej rundzie pucharu UEFA. Pierwsza reprezentacja przegrała eliminacje do mistrzostw Europy, drużyna olimpijska nie wyjedzie na igrzyska do Sydney, zespół siedemnastolatków nic nie zwojował na młodzieżowych mistrzostwach świata. Ostatni sukces polskiej piłki na międzynarodowej arenie to srebrny medal Janusza Wójcika w Barcelonie. Ostatni udział drużyny narodowej w mistrzostwach świata - 13 lat temu w Meksyku za czasów Antoniego Piechniczka. W najgorszej sytuacji są dziś kluby. Poza kilkoma stabilnymi firmami (Wisła, Legia, Amica, Petro) większość pierwszoligowców bardziej widowiskowo walczy o przeżycie niż o zwycięstwa. Zanim szczecińska Pogoń pozyskała kapitał turecki, była zadłużona na 4 mln zł, a prezes klubu poręczył spłatę należności za obiady dla piłkarzy kartą zawodniczą jednego z napastników. Gdy przed rokiem piłkarze Lecha wygrywali mecz za meczem, powoli zaciskali pętlę na szyi swojego pracodawcy, gdyż ten nie miał pieniędzy na wypłacenie aż tylu premii. Poznański klub ostatnie pięć lat przetrwał wyłącznie dzięki umiejętności szkolenia, wyszukiwania talentów, odpowiedniej promocji i sprzedaży zawodników z zyskiem. - Organizacyjnie nasz futbol jest zaściankiem Europy - przyznał Ryszard Dolata, szef Lecha i prezes Piłkarskiej Autonomicznej Ligi Polskiej. Od kilku sezonów w ogromnych długach tonie łódzki Widzew. Zalega z wypłatami dla pracowników klubu, pod koniec września komornik przejął gotówkę pochodzącą ze sprzedaży biletów na mecz pucharu UEFA. Przeciwko Widzewowi zgłoszono już kilka wniosków o upadłość. Na prośbę sądu o przedstawienie listy środków trwałych należących do spółki zarząd klubu wystosował pismo treści: "Komputer - jedna sztuka". Antoniego Ptaka, biznesmena i sponsora sąsiedniego ŁKS, zniechęciły kłopoty finansowe klubu, nieufni pseudokibice i niezadowoleni piłkarze. Planuje opuścić Łódź. Jeśli nie znajdzie się nowy sponsor, niedawny mistrz kraju może zostać wycofany z rozgrywek. Polski futbol ma dziś takiego prezesa, jakiego chciał, związek zdaje się stawać na nogi, a do pracy z drużynami narodowymi powracają gwiazdy sprzed lat (Lato, Tomaszewski, Lubański). Co z tego, jeśli poza stolicą i gabinetami prezesów życie toczy się po staremu. Co przyniesie kibicom nowy sezon? - Cudów nie oczekujmy. Marzyć jednak nie przestaniemy. Chcemy w końcu zabłysnąć jak niegdyś Dania, Chorwacja, ostatnio Słowenia: mały kraj bez wielkich tradycji, któremu udało się awansować do finałów mistrzostw Europy - mówi Listkiewicz. Nowy selekcjoner kadry nie zamierza przestać marzyć. Na pytanie, czy awansujemy do finałów mistrzostw świata w Korei i Japonii (w roku 2002), odpowiada krótko: "Jestem pewien, że tak". Jerzy Engel trenuje piłkarzy od ćwierćwiecza. Kariery zawodniczej nie miał zbyt imponującej: rozpoczynał grę w Junaku Włocławek, kończył w Polonii Warszawa. Po studiach na wydziale trenerskim warszawskiej AWF pracował w Polonii, stołecznym Hutniku, Polonii Bydgoszcz i Legii. Przed mistrzostwami świata w Hiszpanii był współpracownikiem Antoniego Piechniczka. Później spędził dziewięć lat na Cyprze. Do dziś ma tam mieszkanie, w którym zostały żona z córką (mają wrócić za półtora roku, gdy córka Anna ukończy szkołę). Od ponad dwóch lat Engel jest menedżerem w klubie Janusza Romanowskiego - Polonii Warszawa. Syn studiuje na AWF. Faworytem w walce o fotel selekcjonera był Franciszek Smuda, który w ostatnich latach odnosił największe sukcesy na krajowych boiskach. Smuda jest jednak pracownikiem Legii, a jej sponsor - Daewoo - nie chciał się zgodzić na zerwanie kontraktu. Jerzy Engel wracał więc z podróży na Cypr na złamanie karku i prosto z lotniska jechał na konferencję prasową. Podpisał dwuletni kontrakt. Mówi podobnie jak jego poprzednik: "Mamy potencjał dający wiarę i podstawy do optymizmu". - Chcę, by od tej pory drużyna narodowa grała ofensywnie, a nie skupiała się na obronie własnej bramki. Powołam wszystkich, którzy będą prezentować najwyższą formę - zapowiada selekcjoner. Co nowemu trenerowi nie podoba się w krajowej piłce? - Wiele spraw stoi na głowie. Trenerzy są profesjonalistami, ale szefowie klubów traktują ich niepoważnie i zmieniają jak rękawiczki. Piłkarze chcą być wynagradzani jak zawodowcy, choć często grają jak amatorzy. Sponsorzy chcą na klubach piłkarskich zarabiać równie szybko jak na hurtowniach spożywczych. To tylko niektóre przyczyny kryzysu, z jakim walczymy od lat - twierdzi. Czy nowy trener wprowadzi do kadry nową jakość? Czy piłkarze zechcą z nim współpracować tak jak z Januszem Wójcikiem i czy zgodzą się na nowy system wynagrodzeń? PZPN chce zlikwidować premie za mecze, nie chce już płacić za zwycięstwa z Litwą bądź Armenią. Teraz każdy reprezentant za występ w drużynie narodowej otrzymywać ma tzw. startowe w wysokości 1,5 tys. USD. Wysoką premię sportowcy dostaną dopiero wówczas, gdy awansują do mundialu, być może 1,5 mln USD lub nawet 2 mln USD do podziału. Losowanie grup eliminacyjnych mistrzostw świata w roku 2002 odbędzie się 7 grudnia w Tokio. Na początku roku reprezentacja rozegra mecze towarzyskie. W styczniu - z Hiszpanią, w lutym - z Francją, w kwietniu - z Ukrainą, w czerwcu - z Holandią. Kto w tej sytuacji chciałby się znaleźć w skórze Jerzego Engla?
Sytuacja w krajowym futbolu przyprawia o ból głowy. - Brakuje jasnych reguł. Kluby wydają więcej niż potrafią zarobić, płacą swoim piłkarzom więcej niż ci są warci, o przyszłości myślą zazwyczaj "jakoś to będzie" - martwi się Boniek. - Prezesi narzekają na kłopoty finansowe, ale dotychczas na narzekaniach się kończy. Jeszcze nikt nie ogłosił upadłości, nikt nie zamknął interesu. Wielka gra w polskim futbolu toczy się poza boiskiem. Jesienią polskie kluby odpadły w drugiej rundzie pucharu UEFA. Pierwsza reprezentacja przegrała eliminacje do mistrzostw Europy, drużyna olimpijska nie wyjedzie na igrzyska do Sydney, zespół siedemnastolatków nic nie zwojował na młodzieżowych mistrzostwach świata. Ostatni sukces polskiej piłki na międzynarodowej arenie to srebrny medal Janusza Wójcika w Barcelonie. Ostatni udział drużyny narodowej w mistrzostwach świata - 13 lat temu w Meksyku za czasów Antoniego Piechniczka. W najgorszej sytuacji są dziś kluby. Poza kilkoma stabilnymi firmami (Wisła, Legia, Amica, Petro) większość pierwszoligowców bardziej widowiskowo walczy o przeżycie niż o zwycięstwa. Zanim szczecińska Pogoń pozyskała kapitał turecki, była zadłużona na 4 mln zł, a prezes klubu poręczył spłatę należności za obiady dla piłkarzy kartą zawodniczą jednego z napastników. Gdy przed rokiem piłkarze Lecha wygrywali mecz za meczem, powoli zaciskali pętlę na szyi swojego pracodawcy, gdyż ten nie miał pieniędzy na wypłacenie aż tylu premii. Poznański klub ostatnie pięć lat przetrwał wyłącznie dzięki umiejętności szkolenia, wyszukiwania talentów, odpowiedniej promocji i sprzedaży zawodników z zyskiem. - Organizacyjnie nasz futbol jest zaściankiem Europy - przyznał Ryszard Dolata, szef Lecha i prezes Piłkarskiej Autonomicznej Ligi Polskiej. Od kilku sezonów w ogromnych długach tonie łódzki Widzew. Zalega z wypłatami dla pracowników klubu, pod koniec września komornik przejął gotówkę pochodzącą ze sprzedaży biletów na mecz pucharu UEFA. Przeciwko Widzewowi zgłoszono już kilka wniosków o upadłość. Na prośbę sądu o przedstawienie listy środków trwałych należących do spółki zarząd klubu wystosował pismo treści: "Komputer - jedna sztuka". Antoniego Ptaka, biznesmena i sponsora sąsiedniego ŁKS, zniechęciły kłopoty finansowe klubu, nieufni pseudokibice i niezadowoleni piłkarze. Planuje opuścić Łódź. Jeśli nie znajdzie się nowy sponsor, niedawny mistrz kraju może zostać wycofany z rozgrywek. Polski futbol ma dziś takiego prezesa, jakiego chciał, związek zdaje się stawać na nogi, a do pracy z drużynami narodowymi powracają gwiazdy sprzed lat (Lato, Tomaszewski, Lubański). Co z tego, jeśli poza stolicą i gabinetami prezesów życie toczy się po staremu. Co przyniesie kibicom nowy sezon? - Cudów nie oczekujmy. Marzyć jednak nie przestaniemy. Chcemy w końcu zabłysnąć jak niegdyś Dania, Chorwacja, ostatnio Słowenia: mały kraj bez wielkich tradycji, któremu udało się awansować do finałów mistrzostw Europy - mówi Listkiewicz. Nowy selekcjoner kadry nie zamierza przestać marzyć. Na pytanie, czy awansujemy do finałów mistrzostw świata w Korei i Japonii (w roku 2002), odpowiada krótko: "Jestem pewien, że tak". Jerzy Engel trenuje piłkarzy od ćwierćwiecza. Kariery zawodniczej nie miał zbyt imponującej: rozpoczynał grę w Junaku Włocławek, kończył w Polonii Warszawa. Po studiach na wydziale trenerskim warszawskiej AWF pracował w Polonii, stołecznym Hutniku, Polonii Bydgoszcz i Legii. Przed mistrzostwami świata w Hiszpanii był współpracownikiem Antoniego Piechniczka. Później spędził dziewięć lat na Cyprze. Do dziś ma tam mieszkanie, w którym zostały żona z córką (mają wrócić za półtora roku, gdy córka Anna ukończy szkołę). Od ponad dwóch lat Engel jest menedżerem w klubie Janusza Romanowskiego - Polonii Warszawa. Syn studiuje na AWF. Faworytem w walce o fotel selekcjonera był Franciszek Smuda, który w ostatnich latach odnosił największe sukcesy na krajowych boiskach. Smuda jest jednak pracownikiem Legii, a jej sponsor - Daewoo - nie chciał się zgodzić na zerwanie kontraktu. Jerzy Engel wracał więc z podróży na Cypr na złamanie karku i prosto z lotniska jechał na konferencję prasową. Podpisał dwuletni kontrakt. Mówi podobnie jak jego poprzednik: "Mamy potencjał dający wiarę i podstawy do optymizmu". - Chcę, by od tej pory drużyna narodowa grała ofensywnie, a nie skupiała się na obronie własnej bramki. Powołam wszystkich, którzy będą prezentować najwyższą formę - zapowiada selekcjoner. Co nowemu trenerowi nie podoba się w krajowej piłce? - Wiele spraw stoi na głowie. Trenerzy są profesjonalistami, ale szefowie klubów traktują ich niepoważnie i zmieniają jak rękawiczki. Piłkarze chcą być wynagradzani jak zawodowcy, choć często grają jak amatorzy. Sponsorzy chcą na klubach piłkarskich zarabiać równie szybko jak na hurtowniach spożywczych. To tylko niektóre przyczyny kryzysu, z jakim walczymy od lat - twierdzi. Czy nowy trener wprowadzi do kadry nową jakość? Czy piłkarze zechcą z nim współpracować tak jak z Januszem Wójcikiem i czy zgodzą się na nowy system wynagrodzeń? PZPN chce zlikwidować premie za mecze, nie chce już płacić za zwycięstwa z Litwą bądź Armenią. Teraz każdy reprezentant za występ w drużynie narodowej otrzymywać ma tzw. startowe w wysokości 1,5 tys. USD. Wysoką premię sportowcy dostaną dopiero wówczas, gdy awansują do mundialu, być może 1,5 mln USD lub nawet 2 mln USD do podziału. Losowanie grup eliminacyjnych mistrzostw świata w roku 2002 odbędzie się 7 grudnia w Tokio. Na początku roku reprezentacja rozegra mecze towarzyskie. W styczniu - z Hiszpanią, w lutym - z Francją, w kwietniu - z Ukrainą, w czerwcu - z Holandią. Kto w tej sytuacji chciałby się znaleźć w skórze Jerzego Engla?
Więcej możesz przeczytać w 49/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.