Elektroterapii
Wszczepienie elektrod do wątroby i wymuszenie przepływu odpowiedniego prądu może się okazać skuteczne w terapii nie poddającego się leczeniu operacyjnemu raka wątroby. Jeśli guzy nowotworowe są bardzo rozproszone, nie da się ich usunąć operacyjnie, ponieważ zabieg mógłby spowodować uszkodzenia ważnych naczyń krwionośnych lub zniszczenie fragmentów zdrowej tkanki. Prąd powoduje w miąższu organu miejscowe zmiany pH, co prowadzi do śmierci komórek w dokładnie określonych punktach. Największą zaletą tej metody jest to, że nie powoduje uszkodzeń naczyń krwionośnych. Wyniki badań zespołu australijskich i brytyjskich naukowców z Adelajdy i Leicester, jakie opublikowano w czasopiśmie "Digestive Diseases", wykazują, że elektroliza zastosowana u szczurów z nowotworem wątroby całkowicie niszczy guzy. Technikę tę przetestowano również u ośmiu osób, z których pięć miało guzy poddające się leczeniu operacyjnemu. Dzięki zastosowaniu elektrolizy udało się zwalczyć nowotwór u wszystkich pacjentów. Naukowcy podkreślają jednak, że badanie to nie pozwala jeszcze mówić o opracowaniu nowej metody leczenia raka. Wkrótce rozpoczną się pięcioletnie próby kliniczne.
Zamiast pigułki
Zespół z uniwersytetu na Florydzie pod kierunkiem psychologa Paula Schaublego wykazał, że autohipnoza daje pacjentowi większą kontrolę nad stresem, niepokojem i bólem związanymi z zabiegiem operacyjnym czy porodem. Hipnoza była wprawdzie już wcześniej stosowana w medycynie, ale zazwyczaj nie wykorzystywano jej w celu przygotowania pacjenta do leczenia czy operacji, jak to robią lekarze z Florydy. Hipnoza przed operacją pomaga pacjentom pokonać stres, a także zrozumieć, że również oni mają wpływ na szybsze wyzdrowienie. Osoby trafiające do szpitali najczęściej tracą nad sobą kontrolę i choć zostały zapoznane z przebiegiem czekającej ich operacji, nie zawsze są w stanie przezwyciężyć lęk. Taki stan może prowadzić do komplikacji i wydłużyć powrót do zdrowia. Powszechnie stosowaną techniką wprowadzania w hipnozę jest zasugerowanie pacjentowi, że znajduje się gdzie indziej. Na przykład, prosi się go, by wyobraził sobie, że spaceruje zimą po lesie, czuje świeży powiew wiatru, a wkoło leży śnieg. Pacjent w półśnie zanurza ręce w śniegu, a następnie przykłada je do szczęki. W ten sposób można wywołać taki brak czucia w szczęce, że znieczulenie w wypadku zabiegów dentystycznych staje się zbędne. W pierwszych próbach udział wzięło 60 młodych kobiet w ciąży, które podzielono na trzy grupy. 20 pacjentek regularnie poddawano hipnozie. Drugiej grupie zapewniono wysoce specjalistyczną opiekę lekarską. Kobiety z trzeciej grupy korzystały tylko ze standardowej opieki medycznej. Żadna kobieta z pierwszej grupy nie potrzebowała interwencji lekarskiej w czasie porodu, podobnie jak dwanaście kobiet z drugiej grupy i osiem z trzeciej. Te, u których zastosowano hipnozę, były zrelaksowane i skoncentrowane, lepiej stosowały się do zaleceń. Metoda ta pozwala zatem zminimalizować konieczność interwencji lekarza czy podawania leków matce i dziecku. W obecnym badaniu pilotażowym Schaublego u trzech z czterech pacjentów z nadciśnieniem dzięki hipnozie ograniczono spożycie sodu. Chorzy skłonni byli wykonywać dłuższe i trudniejsze ćwiczenia fizyczne, co sprawiło, że schudli i lepiej panowali nad swoimi nerwami. W ten sposób udało się u nich obniżyć ciśnienie krwi. "To drobny krok w badaniach, ale wyniki są bardzo zachęcające" - mówi Schauble. Podkreśla też, że lekarze i pielęgniarki zwykle nie starają się angażować pacjenta w walkę z chorobą, co wynika z przywiązywania zbyt małej wagi do wpływu psychiki chorego na cały proces leczenia.
Oddech schizofrenika
Wkrótce schizofrenię będzie można rozpoznać za pomocą prostego testu. Z badań przeprowadzonych w Szkocji wynika, że powietrze wydychane przez chorych na schizofrenię zawiera sporą ilość alkanów: butanu i etanu. U schizofreników następuje szybszy niż przeciętnie rozkład kwasów tłuszczowych w błonach komórkowych. Badacze podejrzewali, że proces tworzenia grup nadtlenowych może być przyczyną wysokiego poziomu alkanów w oddechu pacjentów. Lekarze z Inverness zmierzyli całkowitą ilość związków powstających w wyniku rozpadu kwasów tłuszczowych w próbkach śliny. Ocenili też poziom etanu w ślinie trzech chorych. Okazało się, że ślina schizofreników zawiera średnio 11,1 nanograma węglowodoru na litr, przy czym w ślinie trzech zdrowych ludzi związku tego jest tylko 6,6 nanograma. Wykonano podobne testy u sześciu chorych, badając zawartość butanu w oddechu i ślinie. Okazało się, że u dwóch chronicznie chorych, nie zażywających leków, poziom butanu był najwyższy w porównaniu z pacjentami w bardziej stabilnym stanie i tymi, którzy zażywali leki. W ślinie osób nie cierpiących na schizofrenię butanu nie wykryto.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.