Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście się powstrzymali przed robieniem zdjęć i filmowaniem koncertu – mówi 56-letnia Kate Bush przed rozpoczęciem swojego pierwszego występu od 1979 r. – Chciałabym mieć kontakt z wami, widzami, a nie z waszymi iPhone’ami, iPadami i kamerami. Wiem, że proszę o wiele, ale to pozwoliłoby nam lepiej przeżyć razem ten wieczór – dodaje legendarna artystka. Wychodzi na scenę boso, ubrana na czarno, w towarzystwie zespołu i pięcioosobowego chórku. Przez trzy godziny nie tylko daje świetny koncert, lecz także robi wieloodcinkowy show. W jego trakcie pojawiają się tancerze z siekierami, kosmiczne inscenizacje, imitacje oceanicznych fal. Śpiewa kilka swoich przebojów z lat 80., m.in. „Running Up That Hill” czy „Cloudbusting”, ale pomija największe hity: „Wuthering Heights”, „The Man with the Child in His Eyes”, „Babooshka”. Fani nie są jednak rozczarowani, najważniejsze, że wreszcie mogą zobaczyć i usłyszeć ją na żywo. – Kate zawsze robiła i robi to, co chce – mówi krótko po koncercie Elizabeth z Enfield.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.