Stało się. Po sześciu miesiącach krwawych walk donbascy separatyści jednak dostaną swoje Nad dniestrze. Prezydent Petro Poroszenko wniósł do Rady Najwyższej projekt ustawy o nadaniu specjalnego statusu obwodom donieckiemu i ługańskiemu oraz o amnestii dla terrorystów. Głosowanie odbywało się w podwójnie tajnym trybie: za zamkniętymi drzwiami i w dodatku anonimowo, tak że nawet sami deputowani nie wiedzieli, kto i jak zagłosował. Media odebrały ten fakt jednoznacznie: prezydent nie miał większości i dlatego sięgnął po metody swojego poprzednika Wiktora Janukowycza.
Ustawy te potocznie określono „putinowskimi”, bo na trzy najbliższe lata rozwiązują ręce separatystom, a okupowane terytoria wyjmują spod ukraińskiego prawa. Ci, którzy dzisiaj się panoszą w Donbasie z bronią w ręku, reanimują NKWD, przejmują na potrzeby państwa miejscowy biznes i przetrzymują w piwnicach „politycznie niepoprawnych”, nie tylko unikną odpowiedzialności, ale wręcz zostaną zalegalizowani. Ustawa gwarantuje bowiem samorządom prawo do powołania „milicji obywatelskiej”. Ale to jeszcze nic: niektórzy analitycy uważają, że jeśli nowe prawo zostanie wprowadzone w życie, to separatyści będą mogli legalnie podejmować dowolne decyzje, od ogłoszenia własnej niepodległości po zwrócenie się o dozbrojenie do państw trzecich. Przy tym, zgodnie z ustawą, rozwój socjalny i gospodarczy Donbasu będzie realizowany z centralnego budżetu Ukrainy.
Czy Ukraina ostatecznie straciła Donbas? Jakiekolwiek nadzieje na wygraną w tym konflikcie zażegnano po rzezi pod Iłowajskiem, do której doszło w końcu sierpnia. Zderzenie ochotniczych batalionów z regularnym wojskiem rosyjskim zakończyło się – według nieoficjalnych informacji – śmiercią nawet tysiąca Ukraińców. Tyle samo żołnierzy zginęło w ciągu pół roku walk z separatystami. Nie da się walczyć z karabinem przeciw rosyjskim czołgom, przyznają z goryczą ochotnicy. Idąc tym tropem, podczas głosowania nad „putinowskimi” ustawami Poroszenko miał powiedzieć do deputowanych, że ta „mała hańba jest lepsza niż wielka wojna”. Ale czy Ukraińcy nie będą mieli i hańby, i wojny, dopiero się okaże. Kijów wykonał pierwszy krok. Następny należy do Moskwy, ale ta zamiast wycofać wojska ostrzy zęby na kolejne ukraińskie ziemie. �
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.