Zamieszanie pan zrobił.
Przeczytałem nagłówek, że Michalczewski wspiera adopcję dzieci przez pary homoseksualne, i to mnie zdenerwowało. Popełniłem błąd, bo przeczytałem tylko tytuł i od razu wywaliłem wszystko, co tylko mogłem, całe emocje na jedno złożone zdanie.
Które brzmiało: „Boks podobno szkodzi i to jest niepodważalny dowód na to! Wiem, że to już niemożliwe, ale życzę ci, Dariuszu, mamusi z fujarką zamiast piersi, będziesz miał co ssać!”.
Napisałem to w emocji i sam się opamiętałem.
Wysoki sądzie, działałem w afekcie i wyrażam skruchę.
To jest bardzo podobne do wyciągania wniosków z podsłuchów. Polityków podsłuchiwano, mnie skopiowano bez mojej wiedzy.
I politycy tłumaczyli się dokładnie jak pan – że są prywatnymi osobami na prywatnym spotkaniu. Tylko rachunek zapłacili za państwowe. Pan udaje, że nie wiedział, że jest twarzą marki.
Wkurzyłem się.
I zastosował pan język rynsztokowy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.