Na ten dzień Mariusz Grendowicz przerwał urlop w Prowansji. Przyjechał do Gdańska na podpisanie pierwszej umowy, którą wynegocjowała jego spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe. Razem z BGK, Lotosem i Pekao mają zbudować platformę wydobywczą ropy naftowej. Za 1,8 mld zł. Konferencja prasowa odbyła się z pompą, na Bałtyku, na jednej z już działających platform Lotosu. Grendowicz stanął obok ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego. Ten był zachwycony. – To bardzo ważna inwestycja – mówił Karpiński. Nic nie zapowiadało tego, co nastąpiło niespełna miesiąc później.
Grendowicz wraca do Nicei. Dwa dni później, 27 sierpnia, minister Karpiński ogłasza w Sejmie, że Polskie Inwestycje Rozwojowe zostaną połączone z Bankiem Gospodarstwa Krajowego i powstanie „polski EBOiR”. Czyli duży bank inwestycyjny. Oznaczało to, że PIR, które miały być „kołem zamachowym polskiej gospodarki” (tak mówił premier Donald Tusk w tzw. drugim exposé jesienią 2012 r.), przestają istnieć. – Grendowicz dowiedział się o tym z SMS-ów. Wybuchła panika wśród zespołu inwestycyjnego PIR, firm i instytucji, które prowadziły negocjacje ze spółką. Zrobił się pasztet, nikt nie wiedział, o co chodzi – opowiada rozmówca z zaplecza resortu skarbu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.