DOWÓD IGNORANCJI

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kto opóźnia wprowadzenie nowych dokumentów?
W ciągu ostatnich sześciu lat w Polsce skradziono ok. 60 tys. blankietów dowodów osobistych, 208 tys. praw jazdy, 156 tys. dowodów rejestracyjnych i ponad 13 tys. paszportów. Masowo fałszowane są świadectwa maturalne i dyplomy ukończenia wyższych studiów. Do obrotu trafia coraz więcej fałszywych banknotów.

Jednocześnie coraz bardziej opóźnia się termin wprowadzenia nowych, doskonalszych wzorów dokumentów. Nadal nie wiadomo, czy będą one produkowane i wydawane w sposób ograniczający możliwość fałszerstwa. Wiadomo natomiast, że niemal każdy sfałszowany dokument to ogromne, liczone w setkach milionów złotych straty banków, urzędów finansowych, celnych itp. Polska należy do coraz mniejszej grupy krajów, które nie potrafią uporządkować systemu dystrybucji najważniejszych dokumentów.
Specjaliści z Komendy Głównej Policji oceniają, że dzięki nowoczesnym podstawowym dokumentom można ograniczyć przestępczość, przede wszystkim gospodarczą, o 10-15 proc. Sprawdziło się to na Zachodzie - tamtejsi policjanci już niemal zapomnieli, na czym polega przestępstwo wynikające z posługiwania się podrobionym dokumentem tożsamości. Fałszywy dowód osobisty to nie tylko doskonałe alibi dla poszukiwanego przestępcy, ale również możliwość realizacji skradzionych czeków, podjęcia niespłacalnego kredytu, wyłudzenia towaru z hurtowni, utworzenia fikcyjnej firmy itp.
Obowiązujący system druku i dystrybucji dokumentów wręcz zachęca do fałszerstw i kradzieży. Na przykład drukowane w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych blankiety dowodów osobistych wysyłane są do 2450 gmin. Zwykle przechowywane są tam w drewnianych szafach na akta. Następnie są ręcznie wypełniane przez uprawnionych do tego urzędników. Jedynym zabezpieczeniem dowodu jest mechaniczne umocowanie fotografii i odciśnięcie pieczęci. Tak przygotowany dokument potrafi podrobić każdy średnio zaawansowany fałszerz. Podobnie zorganizowany jest obrót innymi dokumentami. Tymczasem w ciągu ostatnich trzech lat w Polsce dokonano 2008 włamań do urzędów miast i gmin - niemal zawsze łupem padały blankiety dokumentów oraz pieczęcie do ich stemplowania. W niektórych urzędach zużycie blankietów od trzech do pięciu razy przekraczało rzeczywiste potrzeby. Szczególnie dużo włamań notuje się w największych aglomeracjach; tam właśnie przestępczość, a zwłaszcza kradzieże samochodów, jest największą plagą.
W ubiegłym roku w Katowicach skradziono 3416 blankietów dowodów rejestracyjnych, w Warszawie - 849, w Łodzi - 488. Mimo zaostrzenia przepisów dotyczących przechowywania dokumentów, w styczniu i lutym 1998 r. w Warszawie skradziono 170 blankietów. 156 tys. dowodów rejestracyjnych, które zniknęły w ciągu ostatnich sześciu lat z urzędów, oznacza legalizację niemal takiej samej liczby skradzionych bądź przemyconych pojazdów - odpowiada to rocznej produkcji dużej fabryki samochodów. Spowodowane tym procederem straty skarbu państwa wynoszą co najmniej 1-2 mld zł. Dodatkowo pogłębia je trudna do oszacowania liczba dokumentów pochodzących z nielegalnych drukarni. Przypuszczalnie można ją porównać z liczbą skradzionych blankietów. Wiadomo już, że termin wprowadzenia nowych dokumentów nie zostanie dotrzymany. Zajmowali się tym bez widocznych skutków praktycznie wszyscy ministrowie spraw wewnętrznych od 1990 r. Nowymi dowodami osobistymi mieliśmy się posługiwać od 1999 r. 16 czerwca Rada Ministrów przesunęła ten termin na rok 2000, uzasadniając swą decyzję brakiem pieniędzy na ten cel w przyszłorocznym budżecie. Równie ślamazarnie przebiegają prace nad nowym wzorem paszportów. Jedynym ich śladem jest wprowadzenie kilka lat temu wyjątkowo nieudanych, zakupionych za granicą blankietów, nieco tylko lepszych od poprzednich. W powijakach jest także nowy system dokumentów samochodowych. Policja nadal nie dysponuje bazą umożliwiającą szybki dostęp do danych personalnych, numerów rejestracyjnych itp.
Dotychczas nie wybrano nawet ogólnej idei systemu przeciwdziałania kradzieżom blankietów i ich podrabianiu. Ucichły dyskusje o organizacji tzw. centrum personalizacji, dzięki któremu do urzędów gminnych mogłyby docierać już wypełnione, zaopatrzone w zdjęcia dokumenty. Nadal nie wiadomo, kto będzie produkować nowe tablice rejestracyjne. Brak decyzji powoduje, że mające się zajmować produkcją dokumentów firmy, np. PWPW, nie mogą z wyprzedzeniem opracować planów inwestycyjnych, choć mają możliwości finansowe. Zapewne wywoła to dalsze opóźnienia we wprowadzeniu nowych dokumentów. Niekiedy można wręcz odnieść wrażenie, że komuś zależy na tym, aby nowoczesnych dokumentów zaczęto używać w Polsce jak najpóźniej.

Więcej możesz przeczytać w 29/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.