SKALA OCEN.
Przyglądam się z uwagą kolejnym odsłonom projektu reformy oświaty w Polsce. Nie zauważam wśród nich jednej prostej, ale - moim zdaniem - istotnej kwestii, a mianowicie propozycji zmiany systemu ocen. W Stanach Zjednoczonych z powodzeniem funkcjonuje system ocen wyrażanych procentowo, przeliczanych na koniec każdego roku szkolnego na oceny w skali od A do E, z możliwością dodania znaku plus lub minus. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że takie rozszerzenie liczby końcowych ocen jest bardziej racjonalne i miarodajne. Bardzo ważnym miernikiem końcowego wyniku jest w USA średnia ocen, która w Polsce, skrzętnie wyliczana przez uczniów, na świadectwach nie istnieje. Co więcej, za oceanem ocena z przedmiotu ważniejszego, na który przeznacza się większą liczbę godzin w ciągu roku, w większym stopniu kształtuje tę średnią.
WOJCIECH JANICKI
Lublin
PAŃSTWO NA GŁOWIE.
Na marginesie toczącej się we "Wprost" dyskusji i wyłaniającego się z niej coraz wyraźniej poglądu, że "III Rzeczpospolita Polska stoi anarchicznym systemem sprawowania władzy..." ("Państwo na głowie", nr 26), należy zauważyć, że nowa konstytucja przyznała prezydentowi de facto prawo do liberum veto. Jeśli jeden człowiek jest władny obalić decyzję większości parlamentarnej, należy postawić pod znakiem zapytania demokratyczność konstytucji. Prezydent staje się władzą ustawodawczą, choć konstytucja mu takowej nie przyznaje. Jeśli konstytucja w fundamentalnym rozdziale I, obejmującym zasady ustrojowe państwa, określa kompetencje organów władzy (art. 10), a w dalszej części (art. 122 ust. 5) zezwala na wykroczenie poza te kompetencje, jest aktem niespójnym i wewnętrznie sprzecznym, co musiało doprowadzić do zamieszania wokół zakresu władzy prezydenta ze wszystkimi fatalnymi tego skutkami. Zapisem art. 122 ust. 2 konstytucja uprawniła prezydenta do ingerowania w treść projektów ustaw, nadając mu tym samym władzę ustawodawczą. Ten sam art. 122 ust. 5 sprawia, że w wypadku ingerencji prezydenta o losie projektu ustawy decyduje mniejszość parlamentarna. W ten sposób weto prezydenta zamienia się w liberum veto, zdolne do obalenia każdej ustawy, do paraliżu legislacyjnego państwa.
ANTONI DARŁAK
Kraków
Przyglądam się z uwagą kolejnym odsłonom projektu reformy oświaty w Polsce. Nie zauważam wśród nich jednej prostej, ale - moim zdaniem - istotnej kwestii, a mianowicie propozycji zmiany systemu ocen. W Stanach Zjednoczonych z powodzeniem funkcjonuje system ocen wyrażanych procentowo, przeliczanych na koniec każdego roku szkolnego na oceny w skali od A do E, z możliwością dodania znaku plus lub minus. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że takie rozszerzenie liczby końcowych ocen jest bardziej racjonalne i miarodajne. Bardzo ważnym miernikiem końcowego wyniku jest w USA średnia ocen, która w Polsce, skrzętnie wyliczana przez uczniów, na świadectwach nie istnieje. Co więcej, za oceanem ocena z przedmiotu ważniejszego, na który przeznacza się większą liczbę godzin w ciągu roku, w większym stopniu kształtuje tę średnią.
WOJCIECH JANICKI
Lublin
PAŃSTWO NA GŁOWIE.
Na marginesie toczącej się we "Wprost" dyskusji i wyłaniającego się z niej coraz wyraźniej poglądu, że "III Rzeczpospolita Polska stoi anarchicznym systemem sprawowania władzy..." ("Państwo na głowie", nr 26), należy zauważyć, że nowa konstytucja przyznała prezydentowi de facto prawo do liberum veto. Jeśli jeden człowiek jest władny obalić decyzję większości parlamentarnej, należy postawić pod znakiem zapytania demokratyczność konstytucji. Prezydent staje się władzą ustawodawczą, choć konstytucja mu takowej nie przyznaje. Jeśli konstytucja w fundamentalnym rozdziale I, obejmującym zasady ustrojowe państwa, określa kompetencje organów władzy (art. 10), a w dalszej części (art. 122 ust. 5) zezwala na wykroczenie poza te kompetencje, jest aktem niespójnym i wewnętrznie sprzecznym, co musiało doprowadzić do zamieszania wokół zakresu władzy prezydenta ze wszystkimi fatalnymi tego skutkami. Zapisem art. 122 ust. 2 konstytucja uprawniła prezydenta do ingerowania w treść projektów ustaw, nadając mu tym samym władzę ustawodawczą. Ten sam art. 122 ust. 5 sprawia, że w wypadku ingerencji prezydenta o losie projektu ustawy decyduje mniejszość parlamentarna. W ten sposób weto prezydenta zamienia się w liberum veto, zdolne do obalenia każdej ustawy, do paraliżu legislacyjnego państwa.
ANTONI DARŁAK
Kraków
Więcej możesz przeczytać w 29/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.