10 lipca 2010 r. Dariusza Fidykę, 40-letniego strażaka z Prądzewa k. Bełchatowa, obudził huk miażdżonego metalu. Gdy wybiegł przed dom, zobaczył byłego męża swojej partnerki, demolującego samochód. Oszalały napastnik wyjął nóż, dopadł Dariusza i zadał mu kilkanaście ciosów w plecy, na wysokości klatki piersiowej. Ostrze przeszyło mięśnie, organy, a także kręgosłup. Oprawca nigdy nie został jednak aresztowany. Zostawił Darka w kałuży krwi i powiesił się na pobliskim drzewie.
Kim był niedoszły zabójca? Strażakiem, jak jego ofiara. Do tego uzależnionym od alkoholu paranoikiem. Wiadomo, że bił żonę, za co został skazany na więzienie i dostał zakaz kontaktu z nią oraz dziećmi. Gdy odbywał wyrok, żona rozwiodła się z nim. Ten nie mógł jednak znieść, że zamieszkała w jego byłym domu ze swoim nowym partnerem – Dariuszem. Postanowił się zemścić. I w zasadzie mu się udało – Fidyka po ataku był sparaliżowany od pasa w dół. Jednak dzięki postępowi nauki ta historia może mieć inny koniec. Polscy i brytyjscy naukowcy sprawili, że przerwany rdzeń kręgowy ponownie zaczął działać. – To, czego tu dokonano, jest bardziej spektakularne niż spacer człowieka po księżycu – stwierdził prof. Geoff Raisman z Instytutu Neurologii University College London i jeden z pomysłodawców innowacyjnej metody leczenia.
JAK Z BIBLII
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.