Ona miała 50 lat, on około dwudziestki. Ona świetnie zakonserwowana, pewnie po operacjach plastycznych, on z brylantyną na włosach, złotym zegarkiem, gigolo classic. Obserwowałem ich podczas urlopu na Cykladach: nie rozmawiali, nie uśmiechali się, nie łączyły ich żadne relacje emocjonalne.
- Ona miała 50 lat, on około dwudziestki. Ona świetnie zakonserwowana, pewnie po operacjach plastycznych, on z brylantyną na włosach, złotym zegarkiem, gigolo classic. Obserwowałem ich podczas urlopu na Cykladach: nie rozmawiali, nie uśmiechali się, nie łączyły ich żadne relacje emocjonalne. Podczas powrotnego lotu po obojgu było widać, że jak najszybciej chcą się rozstać. Tak pewnie często wyglądają wakacje fundowane w zamian za usługi erotyczne - opowiada Kazimierz Szczerba, seksuolog.
"Atrakcyjną dziewczynę 18-25 zasponsoruję, zaproszę na wakacje. Wyłącznie fotooferty." "Wkrótce wakacje, spędźmy je miło razem. 24/172/53, miła blondynka, panna. Poznam obcokrajowca lub biznesmena, który lubi seks. Napisz i załącz 10 DM". Wakacyjnego romansu nie szuka się już wyłącznie w pociągu czy na plaży. Zdaniem wydawców pism ogłoszeniowych, anonsów towarzyskich i matrymonialnych stale przybywa. Najwięcej pojawia się ich późną wiosną. Rok temu przyszła z Zachodu moda na "sponsoring". Dziewczyny szukają panów w średnim wieku, zadbanych i dobrze sytuowanych; panowie - dziewcząt długonogich i długowłosych.
- Jeśli ktoś wynajmuje dziewczynę na dwie godziny, może oczekiwać, że ta będzie udawać: jesteś najlepszy. Przez dwa tygodnie wakacji musi się jednak ujawnić prawdziwy stosunek "pracownika" do "pracodawcy". Czasami "pracodawca" łudzi się, że ta dziewczyna zobaczy w nim coś więcej niż tylko pieniądze. Rozczarowanie na pewno jest bolesne - mówi Szczerba. - Moi pacjenci, którzy mieli przygody z partnerami z ogłoszeń, to zwykle ludzie traktujący innych w sposób instrumentalny. Kontakty z ogłoszenia to z reguły nic nie znaczące epizody w ich życiu.
"Warszawianki! 11 szwajcarskich dżentelmenów chce przeżyć uroki życia dziennego i nocnego. Czy masz chęć i czas zainteresowanemu panu pokazać przy świetle dnia i blasku księżyca uroki Twoje i Twojego miasta?". Już pobieżna lektura ogłoszeń nie pozwala wątpić, że znajdą się warszawianki mające i chęć, i czas: wśród towarzyszy poszukiwanych na wakacje najczęściej pojawia się właśnie "obcokrajowiec", tuż za nim - "biznesmen". Wiele pań pragnie spędzać wolne chwile z "koneserem kobiecego ciała", najchętniej "dyskretnym" lub "hojnym". W cenie są "młodzi duchem" i "czuli".
Panie, którym mężczyźni dający ogłoszenia chcieliby zorganizować wakacje, powinny być przede wszystkim "młode, atrakcyjne i z temperamentem". Powodzenie mają szczupłe, choć pewien "miły, przystojny, kulturalny, 28/172 z Warszawy, pełen temperamentu" chce poznać "milutką panią o kobiecych kształtach i dużej fantazji". Ta ostatnia cecha, podobnie jak "odwaga" i "bezpruderyjność", wydaje się nieodzowna. Często jednak wiek nie gra roli ("wolny, bez
zobowiązań i niezależny, sympatyczny
i wykształcony 40-latek pozna panią
20-50 lat", "brunet, studia, kawaler 37/175, własne M, dyskretny, zdrowy, pozna miłą panią, wiek bez znaczenia, oczekującą miłych chwil we dwoje"), a wygląd zewnętrzny czy charakter ustępują bardziej prozaicznym wymaganiom: "Przystojny kawaler 29 lat z Zamościa pozna panie z własnym mieszkaniem w celu intymnych spotkań".
- Ogłoszenia towarzyskie dają przykładnie prowadzący się, przeciętni ludzie, mieszkający w dużych miastach lub należący do finansowych elit małych miast, często nuworysze. Tam, gdzie dusza jeszcze nie dorosła do przełamania pewnego tabu, ośmielają pieniądze. Dlatego pierwsze ogłoszenia dawali handlarze i "badylarze" po trzydziestce - twierdzi Andrzej Komorowski, psychoterapeuta i seksuolog kliniczny, który razem z prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem już w latach 80. badał pierwsze ogłoszenia towarzyskie. - Nowością ostatnich lat są anonse osób w wieku 19-20 lat, za młodych i za mało doświadczonych na eksperymenty z partnerami z ogłoszeń.
To tak jakby posiadacz prawa jazdy od trzech tygodni wsiadał do sportowego wozu i pędził 180 km na godzinę po serpentynach. Już trafiają do seksuologów "przekonsumowani" 22-latkowie, którzy próbowali i z kotkiem, i z misiem, i z orłem bielikiem, a swoje życie postrzegają jako próżnię - ubolewa Komorowski. Kobiety wymagają od potencjalnego partnera, by był "kulturalny" i "bez nałogów", panowie pragną, by partnerka była "czuła" i "mi-
ła" - wynika z badań prof. Bogdana Wojciszke, przedstawionych w "Charakterach". Kobiety dwukrotnie częściej niż mężczyźni oczekują "braku zobowiązań", a co czwartej zależy na "wykształceniu". Z ogłoszeń towarzyskich łatwiej jednak zbudować portret ogłoszeniodawcy niż potencjalnego partnera. Zamieszczający anonse przede wszystkim wyliczają swoje zalety i wiele obiecują: "elegancki, z klasą, z poczuciem humoru, lubiący egzotyczne podróże, solidny 35-letni biznesmen pozna reprezentacyjną dziewczynę celem wspólnego trwonienia fortuny". "Przystojny pieszczoch", "interesujący Skorpion", "stuprocentowy kawaler" czy "zadbany, zdrowy, bez nałogów" zapewne będą mieli większe wzięcie niż "Krzysztof z Warszawy" czy "miły 26-latek".
- Trzeba być wariatem, aby umieszczać ogłoszenie w gazecie codziennej - mówią właściciele biur matrymonialnych. - W Polsce ok. 60 tys. mężczyzn siedzi w więzieniach, a wielu z nich na takie ogłoszenia odpisuje. Tworzeniem romantycznego listu od "czułego i odpowiedzialnego pana" zajmuje się kilku lub nawet kilkunastu więźniów. Po każdym takim liście autorka ogłoszenia jest coraz szczęśliwsza i bardziej ufna: zaczyna się zwierzać, podaje stan swojego konta i zaprasza "miłego pana" do siebie na herbatę. Któregoś dnia rzeczywiście pojawia się on przed drzwiami. Z walizką - bo właśnie skończył mu się wyrok i nie ma gdzie mieszkać - i z planami na przyszłość - bo trzeba będzie przenocować i nakarmić kolegów, którzy zatrzymają się "u nas" na kilka dni.
Właściciele biur matrymonialnych ostrzegają też przed zamieszczaniem ofert w nie sprawdzonych biurach. Rynek ogłoszeń matrymonialno-towarzyskich na świecie jest bardzo bogaty, a popyt na oferty z danymi Polek - coraz większy. W Niemczech jedna kosztuje
5-10 marek. Niewykluczone więc, że "spokojna domatorka lat 32, pragnąca poznać wykształconego, kulturalnego kawalera", marząca naprawdę o odpowiedzialnym inżynierze z Poznania czy Gdańska, zacznie odbierać telefony od natrętnego 50-letniego Ahmeda z
Dortmundu, chcącego zaprosić ją na "niezapomniane wakacje". - Wiele biur matrymonialno-towarzyskich znika z rynku, zanim na dobre rozpocznie działalność. Właściciel zakłada kolejną, podobną firmę, a zdjęcia i dane dotychczasowych klientek pragnących poznać "towarzysza na dobre i na złe" krążą już po świecie - mówi Adam Grzesiak, właściciel jedynego w Polsce biura matrymonialnego stosującego komputerowy dobór partnerów.
"Handlowiec 35/187/80, zamożny, pozna panie w wiadomym celu"
- Towarzysz wakacji zwykle ma być mniej inteligentny od poszukującego, by go nie krępował - twierdzą seksuologowie. Zdarzają się wyjątki: "Poznam inteligentną i bezpruderyjną dziewczynę w wieku do 29 lat, o nieco skomplikowanej osobowości, z Bydgoszczy lub okolic". Często jednak w ogłoszeniach ujawniają się kompleksy: "Pragnę poznać dziewczynę, która będzie kobietą atrakcyjną, a jednocześnie o miłym charakterze, nie wywyższającą się, mam 26 lat. Robert".
Niektórzy próbują poruszyć kobiece dusze wrażliwe na poezję: "Przygodne, zmysłowe spotkania we dwoje są jak piękna pogoda w wysokich górach - dostarczają niezapomnianych wrażeń. Ale kiedyś wracamy z urlopu. Czy warto sobie pozwolić na urlop?". Inni, chcąc zwrócić na siebie uwagę, sypią dowcipami: "Nauczycielka uświadamiała uczniów: już nie warto dla godzinnej przyjemności poświęcać życia. Z klasy padło pytanie: jak pani TO robi, że TO trwa aż godzinę? Szukam tej nauczycielki". "Sfrustrowany Dracula, outsider, wagabunda, trochę przystojniejszy od diabła, poszukuje fantastycznej, wysokiej iskierki, niekoniecznie o aerodynamicznych kształtach, w wieku 24-28 lat". Jeszcze innym nie chce się nawet wysilać: "Handlowiec 35/187/80, zamożny, pozna panie w wiadomym celu".
"Atrakcyjną dziewczynę 18-25 zasponsoruję, zaproszę na wakacje. Wyłącznie fotooferty." "Wkrótce wakacje, spędźmy je miło razem. 24/172/53, miła blondynka, panna. Poznam obcokrajowca lub biznesmena, który lubi seks. Napisz i załącz 10 DM". Wakacyjnego romansu nie szuka się już wyłącznie w pociągu czy na plaży. Zdaniem wydawców pism ogłoszeniowych, anonsów towarzyskich i matrymonialnych stale przybywa. Najwięcej pojawia się ich późną wiosną. Rok temu przyszła z Zachodu moda na "sponsoring". Dziewczyny szukają panów w średnim wieku, zadbanych i dobrze sytuowanych; panowie - dziewcząt długonogich i długowłosych.
- Jeśli ktoś wynajmuje dziewczynę na dwie godziny, może oczekiwać, że ta będzie udawać: jesteś najlepszy. Przez dwa tygodnie wakacji musi się jednak ujawnić prawdziwy stosunek "pracownika" do "pracodawcy". Czasami "pracodawca" łudzi się, że ta dziewczyna zobaczy w nim coś więcej niż tylko pieniądze. Rozczarowanie na pewno jest bolesne - mówi Szczerba. - Moi pacjenci, którzy mieli przygody z partnerami z ogłoszeń, to zwykle ludzie traktujący innych w sposób instrumentalny. Kontakty z ogłoszenia to z reguły nic nie znaczące epizody w ich życiu.
"Warszawianki! 11 szwajcarskich dżentelmenów chce przeżyć uroki życia dziennego i nocnego. Czy masz chęć i czas zainteresowanemu panu pokazać przy świetle dnia i blasku księżyca uroki Twoje i Twojego miasta?". Już pobieżna lektura ogłoszeń nie pozwala wątpić, że znajdą się warszawianki mające i chęć, i czas: wśród towarzyszy poszukiwanych na wakacje najczęściej pojawia się właśnie "obcokrajowiec", tuż za nim - "biznesmen". Wiele pań pragnie spędzać wolne chwile z "koneserem kobiecego ciała", najchętniej "dyskretnym" lub "hojnym". W cenie są "młodzi duchem" i "czuli".
Panie, którym mężczyźni dający ogłoszenia chcieliby zorganizować wakacje, powinny być przede wszystkim "młode, atrakcyjne i z temperamentem". Powodzenie mają szczupłe, choć pewien "miły, przystojny, kulturalny, 28/172 z Warszawy, pełen temperamentu" chce poznać "milutką panią o kobiecych kształtach i dużej fantazji". Ta ostatnia cecha, podobnie jak "odwaga" i "bezpruderyjność", wydaje się nieodzowna. Często jednak wiek nie gra roli ("wolny, bez
zobowiązań i niezależny, sympatyczny
i wykształcony 40-latek pozna panią
20-50 lat", "brunet, studia, kawaler 37/175, własne M, dyskretny, zdrowy, pozna miłą panią, wiek bez znaczenia, oczekującą miłych chwil we dwoje"), a wygląd zewnętrzny czy charakter ustępują bardziej prozaicznym wymaganiom: "Przystojny kawaler 29 lat z Zamościa pozna panie z własnym mieszkaniem w celu intymnych spotkań".
- Ogłoszenia towarzyskie dają przykładnie prowadzący się, przeciętni ludzie, mieszkający w dużych miastach lub należący do finansowych elit małych miast, często nuworysze. Tam, gdzie dusza jeszcze nie dorosła do przełamania pewnego tabu, ośmielają pieniądze. Dlatego pierwsze ogłoszenia dawali handlarze i "badylarze" po trzydziestce - twierdzi Andrzej Komorowski, psychoterapeuta i seksuolog kliniczny, który razem z prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem już w latach 80. badał pierwsze ogłoszenia towarzyskie. - Nowością ostatnich lat są anonse osób w wieku 19-20 lat, za młodych i za mało doświadczonych na eksperymenty z partnerami z ogłoszeń.
To tak jakby posiadacz prawa jazdy od trzech tygodni wsiadał do sportowego wozu i pędził 180 km na godzinę po serpentynach. Już trafiają do seksuologów "przekonsumowani" 22-latkowie, którzy próbowali i z kotkiem, i z misiem, i z orłem bielikiem, a swoje życie postrzegają jako próżnię - ubolewa Komorowski. Kobiety wymagają od potencjalnego partnera, by był "kulturalny" i "bez nałogów", panowie pragną, by partnerka była "czuła" i "mi-
ła" - wynika z badań prof. Bogdana Wojciszke, przedstawionych w "Charakterach". Kobiety dwukrotnie częściej niż mężczyźni oczekują "braku zobowiązań", a co czwartej zależy na "wykształceniu". Z ogłoszeń towarzyskich łatwiej jednak zbudować portret ogłoszeniodawcy niż potencjalnego partnera. Zamieszczający anonse przede wszystkim wyliczają swoje zalety i wiele obiecują: "elegancki, z klasą, z poczuciem humoru, lubiący egzotyczne podróże, solidny 35-letni biznesmen pozna reprezentacyjną dziewczynę celem wspólnego trwonienia fortuny". "Przystojny pieszczoch", "interesujący Skorpion", "stuprocentowy kawaler" czy "zadbany, zdrowy, bez nałogów" zapewne będą mieli większe wzięcie niż "Krzysztof z Warszawy" czy "miły 26-latek".
- Trzeba być wariatem, aby umieszczać ogłoszenie w gazecie codziennej - mówią właściciele biur matrymonialnych. - W Polsce ok. 60 tys. mężczyzn siedzi w więzieniach, a wielu z nich na takie ogłoszenia odpisuje. Tworzeniem romantycznego listu od "czułego i odpowiedzialnego pana" zajmuje się kilku lub nawet kilkunastu więźniów. Po każdym takim liście autorka ogłoszenia jest coraz szczęśliwsza i bardziej ufna: zaczyna się zwierzać, podaje stan swojego konta i zaprasza "miłego pana" do siebie na herbatę. Któregoś dnia rzeczywiście pojawia się on przed drzwiami. Z walizką - bo właśnie skończył mu się wyrok i nie ma gdzie mieszkać - i z planami na przyszłość - bo trzeba będzie przenocować i nakarmić kolegów, którzy zatrzymają się "u nas" na kilka dni.
Właściciele biur matrymonialnych ostrzegają też przed zamieszczaniem ofert w nie sprawdzonych biurach. Rynek ogłoszeń matrymonialno-towarzyskich na świecie jest bardzo bogaty, a popyt na oferty z danymi Polek - coraz większy. W Niemczech jedna kosztuje
5-10 marek. Niewykluczone więc, że "spokojna domatorka lat 32, pragnąca poznać wykształconego, kulturalnego kawalera", marząca naprawdę o odpowiedzialnym inżynierze z Poznania czy Gdańska, zacznie odbierać telefony od natrętnego 50-letniego Ahmeda z
Dortmundu, chcącego zaprosić ją na "niezapomniane wakacje". - Wiele biur matrymonialno-towarzyskich znika z rynku, zanim na dobre rozpocznie działalność. Właściciel zakłada kolejną, podobną firmę, a zdjęcia i dane dotychczasowych klientek pragnących poznać "towarzysza na dobre i na złe" krążą już po świecie - mówi Adam Grzesiak, właściciel jedynego w Polsce biura matrymonialnego stosującego komputerowy dobór partnerów.
"Handlowiec 35/187/80, zamożny, pozna panie w wiadomym celu"
- Towarzysz wakacji zwykle ma być mniej inteligentny od poszukującego, by go nie krępował - twierdzą seksuologowie. Zdarzają się wyjątki: "Poznam inteligentną i bezpruderyjną dziewczynę w wieku do 29 lat, o nieco skomplikowanej osobowości, z Bydgoszczy lub okolic". Często jednak w ogłoszeniach ujawniają się kompleksy: "Pragnę poznać dziewczynę, która będzie kobietą atrakcyjną, a jednocześnie o miłym charakterze, nie wywyższającą się, mam 26 lat. Robert".
Niektórzy próbują poruszyć kobiece dusze wrażliwe na poezję: "Przygodne, zmysłowe spotkania we dwoje są jak piękna pogoda w wysokich górach - dostarczają niezapomnianych wrażeń. Ale kiedyś wracamy z urlopu. Czy warto sobie pozwolić na urlop?". Inni, chcąc zwrócić na siebie uwagę, sypią dowcipami: "Nauczycielka uświadamiała uczniów: już nie warto dla godzinnej przyjemności poświęcać życia. Z klasy padło pytanie: jak pani TO robi, że TO trwa aż godzinę? Szukam tej nauczycielki". "Sfrustrowany Dracula, outsider, wagabunda, trochę przystojniejszy od diabła, poszukuje fantastycznej, wysokiej iskierki, niekoniecznie o aerodynamicznych kształtach, w wieku 24-28 lat". Jeszcze innym nie chce się nawet wysilać: "Handlowiec 35/187/80, zamożny, pozna panie w wiadomym celu".
Więcej możesz przeczytać w 30/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.