Nie mamy nadmiaru dobrego zboża, przede wszystkim pszenicy potrzebnej do produkcji mąki czy chleba.
- W czerwcu Agencja Rynku Rolnego szacowała zapasy zboża na
3,3 mln t. Choć stanowi to 80 proc. ubiegłorocznych zapasów, są one na tyle duże, że cena zboża nie będzie satysfakcjonująca dla rolników. Ta sytuacja jest wynikiem błędów popełnionych przez ostatnie kilka lat. Minister rolnictwa rządu koalicji SLD-PSL podpisał umowę z CEFTA, pozwalającą na bezcłowy import zbóż w ramach państw zrzeszonych. Może liczył na to, że będziemy eksporterami?
Stało się inaczej: do Polski zaczęło napływać zboże z zagranicy, co było bezpośrednią konsekwencją tej umowy. Aby ograniczyć niekorzystny dla polskich producentów import, nowy rząd wprowadził dwudziestoprocentowe cło wwozowe (narażając się przy okazji na niezadowolenie partnerów z CEFTY, m.in. Węgrów). Dzięki temu import został nieco przyhamowany. Dopiero w tym miesiącu rząd zdecydował o wprowadzeniu 6 sierpnia tzw. kwot progowych na produkty rolne sprowadzane z zagranicy. Ich zadaniem jest uczynienie importu zboża nieopłacalnym. Nie sądzę jednak, by udało się to w stu procentach.
Powodem zdenerwowania rolników jest fakt, że w ciągu ostatnich czterech lat ich sytuacja - wbrew zapowiedziom - wcale się nie poprawiła. Koalicja SLD-PSL nie restrukturyzowała i nie zmodernizowała rolnictwa, utrzymując raczej status quo. W rezultacie, choć nominalnie ceny żywności wzrosły aż o
91 proc., realnie spadły o 7,5 proc. Tym samym zmalały dochody rolników. W 1996 r. były niższe o prawie 10 proc. od tych z roku 1995, w 1997 r. zachowały poziom z 1996 r. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z czerwca, dochody na jedną osobę w gospodarstwie rolnym są o 10 proc. niższe niż w gospodarstwie pracowniczym. Wzrosły natomiast ceny środków zaopatrzenia rolnictwa. Korzystna dla rozwoju gospodarki jest sytuacja, gdy ceny żywności rosną wolniej niż inflacja.
Z punktu widzenia rolników powinno być dokładnie odwrotnie. I to właśnie powoduje coraz większe zdenerwowanie tej grupy, szczególnie przed żniwami. Zgromadzone w Polsce zapasy to głównie zboże paszowe. Taniego ziarna nie opłaca się sprzedawać. Pożyteczną więc konsekwencją dużego nagromadzenia paszy może być wzrost produkcji mięsa, przede wszystkim wieprzowiny. W najkorzystniejszym dla konsumentów scenariuszu możemy mieć do czynienia nawet z obniżką cen mięsa.
Reguły zawarte w statucie ARR są tak sztywne, że mogą prowadzić do rozregulowania
mechanizmów wolnego rynku
Nie ma natomiast w Polsce nadmiaru dobrego zboża, przede wszystkim pszenicy potrzebnej do produkcji mąki czy chleba. Wymagania producentów wzrosły, a rynek wymusił staranniejszy dobór produktów. Są one trudne do uzyskania, zwłaszcza że nie powrócono jeszcze do poprzednich ostrych kryteriów jakościowych zboża, od czasu gdy Agencja Rynku Rolnego obniżyła je w związku z ubiegłoroczną powodzią.
Ostatnio dostałem list z Zamojskiego - mojego okręgu wyborczego - w którym przedstawiciele zakładów przetwórczych skarżyli się, że nie mogą kupić pszenicy. Na Wschodniej Giełdzie Zbożowej i Towarowej w Lublinie tego zboża było dwukrotnie mniej od zgłaszanego zapotrzebowania. W konsekwencji ceny pszenicy poszły w górę. Na interwencję poselską ARR odpowiedziała, że od marca prowadzi sprzedaż zbóż z rezerw państwowych. Do
10 lipca sprzedała ponad 200 tys. t i ma zamiar robić to nadal. Działanie agencji jest jednak problematyczne. Reguły zawarte w jej statucie są tak sztywne, że nie mogą przynieść dobrego efektu. Mogą wręcz prowadzić do rozregulowania mechanizmów wolnego rynku. Nadzieje, że ARR załatwi wszystko, są czystą utopią.
3,3 mln t. Choć stanowi to 80 proc. ubiegłorocznych zapasów, są one na tyle duże, że cena zboża nie będzie satysfakcjonująca dla rolników. Ta sytuacja jest wynikiem błędów popełnionych przez ostatnie kilka lat. Minister rolnictwa rządu koalicji SLD-PSL podpisał umowę z CEFTA, pozwalającą na bezcłowy import zbóż w ramach państw zrzeszonych. Może liczył na to, że będziemy eksporterami?
Stało się inaczej: do Polski zaczęło napływać zboże z zagranicy, co było bezpośrednią konsekwencją tej umowy. Aby ograniczyć niekorzystny dla polskich producentów import, nowy rząd wprowadził dwudziestoprocentowe cło wwozowe (narażając się przy okazji na niezadowolenie partnerów z CEFTY, m.in. Węgrów). Dzięki temu import został nieco przyhamowany. Dopiero w tym miesiącu rząd zdecydował o wprowadzeniu 6 sierpnia tzw. kwot progowych na produkty rolne sprowadzane z zagranicy. Ich zadaniem jest uczynienie importu zboża nieopłacalnym. Nie sądzę jednak, by udało się to w stu procentach.
Powodem zdenerwowania rolników jest fakt, że w ciągu ostatnich czterech lat ich sytuacja - wbrew zapowiedziom - wcale się nie poprawiła. Koalicja SLD-PSL nie restrukturyzowała i nie zmodernizowała rolnictwa, utrzymując raczej status quo. W rezultacie, choć nominalnie ceny żywności wzrosły aż o
91 proc., realnie spadły o 7,5 proc. Tym samym zmalały dochody rolników. W 1996 r. były niższe o prawie 10 proc. od tych z roku 1995, w 1997 r. zachowały poziom z 1996 r. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego z czerwca, dochody na jedną osobę w gospodarstwie rolnym są o 10 proc. niższe niż w gospodarstwie pracowniczym. Wzrosły natomiast ceny środków zaopatrzenia rolnictwa. Korzystna dla rozwoju gospodarki jest sytuacja, gdy ceny żywności rosną wolniej niż inflacja.
Z punktu widzenia rolników powinno być dokładnie odwrotnie. I to właśnie powoduje coraz większe zdenerwowanie tej grupy, szczególnie przed żniwami. Zgromadzone w Polsce zapasy to głównie zboże paszowe. Taniego ziarna nie opłaca się sprzedawać. Pożyteczną więc konsekwencją dużego nagromadzenia paszy może być wzrost produkcji mięsa, przede wszystkim wieprzowiny. W najkorzystniejszym dla konsumentów scenariuszu możemy mieć do czynienia nawet z obniżką cen mięsa.
Reguły zawarte w statucie ARR są tak sztywne, że mogą prowadzić do rozregulowania
mechanizmów wolnego rynku
Nie ma natomiast w Polsce nadmiaru dobrego zboża, przede wszystkim pszenicy potrzebnej do produkcji mąki czy chleba. Wymagania producentów wzrosły, a rynek wymusił staranniejszy dobór produktów. Są one trudne do uzyskania, zwłaszcza że nie powrócono jeszcze do poprzednich ostrych kryteriów jakościowych zboża, od czasu gdy Agencja Rynku Rolnego obniżyła je w związku z ubiegłoroczną powodzią.
Ostatnio dostałem list z Zamojskiego - mojego okręgu wyborczego - w którym przedstawiciele zakładów przetwórczych skarżyli się, że nie mogą kupić pszenicy. Na Wschodniej Giełdzie Zbożowej i Towarowej w Lublinie tego zboża było dwukrotnie mniej od zgłaszanego zapotrzebowania. W konsekwencji ceny pszenicy poszły w górę. Na interwencję poselską ARR odpowiedziała, że od marca prowadzi sprzedaż zbóż z rezerw państwowych. Do
10 lipca sprzedała ponad 200 tys. t i ma zamiar robić to nadal. Działanie agencji jest jednak problematyczne. Reguły zawarte w jej statucie są tak sztywne, że nie mogą przynieść dobrego efektu. Mogą wręcz prowadzić do rozregulowania mechanizmów wolnego rynku. Nadzieje, że ARR załatwi wszystko, są czystą utopią.
Więcej możesz przeczytać w 30/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.