PSL sprzeciwia się sprzedaży cudzoziemcom ziemi rolniczej
- Odradzająca się w 1918 r. Polska już 24 marca 1920 r. przyjęła ustawę regulującą kwestię nabywania nieruchomości przez cudzoziemców. Tymczasem III RP tego problemu rozstrzygnąć nie może lub nie chce. Kupowanie nieruchomości przez cudzoziemców należy rozpatrywać w płaszczyznach historycznej, prawnej oraz gospodarczej.
Nauki historii często są pomijane, a wielu publicystów z ironią odnosi się do "Roty" Konopnickiej, Reymontowskiego Boryny czy też Ślimaka i Drzymały. Taka postawa jest w gruncie rzeczy kpiną z polskiej historii i powinna być surowo napiętnowana. Kto nie chce znać historii i czerpać z niej nauk, ten nie powinien się zajmować układaniem przyszłości. Tworząc nowe, bardziej liberalne prawo, nie można zapomnieć o 123 latach niewoli, plebiscytach śląskich czy też Wolnym Mieście Gdańsku. Szerszego wyjaśnienia wymaga aspekt prawny. Liberalni euroentuzjaści powszechnie twierdzą, że Traktat Rzymski, Układ Europejski oraz umowy międzynarodowe wymuszają na nas pełną liberalizację obrotu nieruchomościami. Z kolei ZChN utrzymuje, że nie pozwoli na sprzedaż ziemi cudzoziemcom, lecz przez dwa lata obecności w Sejmie projektu stosownej ustawy nie wniosło. Minister Jan Kułakowski zażądał w Brukseli specjalnych okresów przejściowych, bardziej jednak z chęci przypodobania się naszym politycznym dyskutantom niż na podstawie prawnego rozeznania tego zagadnienia. PSL uważa, że w tej kwestii, tak jak w całej gospodarce, potrzebny jest umiar, rozsądek i realizm. Zawsze podkreślaliśmy, że jesteśmy za udostępnianiem ziemi cudzoziemcom na cele prowadzonej przez nich działalności gospodarczej. Pełna swoboda powinna dotyczyć obrotu małymi działkami, natomiast na zakup terenu powyżej 0,4 ha należałoby uzyskać zgodę szefa MSWiA. Jednocześnie zdecydowanie sprzeciwialiśmy się sprzedaży cudzoziemcom ziemi rolniczej i tego stanowiska nie zmieniliśmy. Wynika to nie tylko z przesłanek historycznych, naszego programu, głębokiego patriotyzmu, ale też oparte jest na aktualnym stanie prawa w Unii Europejskiej. Traktat Rzymski i Układ Europejski wyraźnie wyłączają grunty rolne z obowiązku udostępniania ich cudzoziemcom na cele prowadzonej przez nich działalności gospodarczej. Prawo europejskie skutecznie chroni więc ziemię rolniczą przed nabywaniem przez cudzoziemców. Równie ważny jest aspekt gospodarczy sprawy. Sprzedaż małych działek cudzoziemcom na cele prowadzonej przez nich działalności gospodarczej może wzbudzać za granicą większe zaufanie do nas i tym samym ułatwiać angażowanie obcego kapitału w naszą gospodarkę. Prawo do nabywania przez cudzoziemców nieruchomości w Polsce powinno być jednak poprzedzone okresem przejściowym. Po pierwsze dlatego, że płace są u nas jeszcze bardzo niskie. Po drugie - ziemia jest w Polsce kilka, a nawet kilkadziesiąt razy tańsza niż w UE. Okres przejściowy pozwoli wyrównać te dysproporcje oraz zapobiegnie spekulacjom.
Nauki historii często są pomijane, a wielu publicystów z ironią odnosi się do "Roty" Konopnickiej, Reymontowskiego Boryny czy też Ślimaka i Drzymały. Taka postawa jest w gruncie rzeczy kpiną z polskiej historii i powinna być surowo napiętnowana. Kto nie chce znać historii i czerpać z niej nauk, ten nie powinien się zajmować układaniem przyszłości. Tworząc nowe, bardziej liberalne prawo, nie można zapomnieć o 123 latach niewoli, plebiscytach śląskich czy też Wolnym Mieście Gdańsku. Szerszego wyjaśnienia wymaga aspekt prawny. Liberalni euroentuzjaści powszechnie twierdzą, że Traktat Rzymski, Układ Europejski oraz umowy międzynarodowe wymuszają na nas pełną liberalizację obrotu nieruchomościami. Z kolei ZChN utrzymuje, że nie pozwoli na sprzedaż ziemi cudzoziemcom, lecz przez dwa lata obecności w Sejmie projektu stosownej ustawy nie wniosło. Minister Jan Kułakowski zażądał w Brukseli specjalnych okresów przejściowych, bardziej jednak z chęci przypodobania się naszym politycznym dyskutantom niż na podstawie prawnego rozeznania tego zagadnienia. PSL uważa, że w tej kwestii, tak jak w całej gospodarce, potrzebny jest umiar, rozsądek i realizm. Zawsze podkreślaliśmy, że jesteśmy za udostępnianiem ziemi cudzoziemcom na cele prowadzonej przez nich działalności gospodarczej. Pełna swoboda powinna dotyczyć obrotu małymi działkami, natomiast na zakup terenu powyżej 0,4 ha należałoby uzyskać zgodę szefa MSWiA. Jednocześnie zdecydowanie sprzeciwialiśmy się sprzedaży cudzoziemcom ziemi rolniczej i tego stanowiska nie zmieniliśmy. Wynika to nie tylko z przesłanek historycznych, naszego programu, głębokiego patriotyzmu, ale też oparte jest na aktualnym stanie prawa w Unii Europejskiej. Traktat Rzymski i Układ Europejski wyraźnie wyłączają grunty rolne z obowiązku udostępniania ich cudzoziemcom na cele prowadzonej przez nich działalności gospodarczej. Prawo europejskie skutecznie chroni więc ziemię rolniczą przed nabywaniem przez cudzoziemców. Równie ważny jest aspekt gospodarczy sprawy. Sprzedaż małych działek cudzoziemcom na cele prowadzonej przez nich działalności gospodarczej może wzbudzać za granicą większe zaufanie do nas i tym samym ułatwiać angażowanie obcego kapitału w naszą gospodarkę. Prawo do nabywania przez cudzoziemców nieruchomości w Polsce powinno być jednak poprzedzone okresem przejściowym. Po pierwsze dlatego, że płace są u nas jeszcze bardzo niskie. Po drugie - ziemia jest w Polsce kilka, a nawet kilkadziesiąt razy tańsza niż w UE. Okres przejściowy pozwoli wyrównać te dysproporcje oraz zapobiegnie spekulacjom.
Więcej możesz przeczytać w 30/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.