Tydzień przed świętami zadzwonili z konsulatu w Charkowie. Powiedzieli, żebyśmy się przygotowali, bo wyjazd już niebawem. Kolejny telefon odebrałam w Wigilię. Usłyszałam, że ewakuacji jednak nie będzie, bo są złe warunki pogodowe – opowiada Alicja z Doniecka. Ona, podobnie jak 200 osób polskiego pochodzenia z Donbasu, czuje się, jakby polski rząd zawiesił ją w próżni. Urzędnicy z Polski obiecali, że Nowy Rok spędzi już w historycznej ojczyźnie. Ale na kilka dni przed wyjazdem zmienili zdanie. Dlaczego ewakuacja kilkuset osób, którą wspólnie planowały dwa polskie ministerstwa, zakończyła się tak wstydliwą wpadką? Nasi rozmówcy przekonują, że wyjazd z Donbasu zablokowali urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Przeważyć miał strach przed napływem uchodźców z Ukrainy, i to nie tylko tych o polskich korzeniach. Zresztą od miesięcy podlegający MSW Urząd ds. Cudzoziemców konsekwentnie odmawia udzielenia jakiejkolwiek ochrony uciekinierom z Donbasu i Krymu. Teraz będzie musiał się tłumaczyć. W piątek wieczorem MSW podało, że akcja zostanie przeprowadzona w drugiej połowie stycznia. Dokładnej daty wciąż nie ma.
WALIZKA STOI DO DZIŚ
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.