O śmierci pan czasem myśli?
Nie myślę. Nie boję się jej w każdym razie. Jakby mnie to wcale nie dotyczyło.
Ale na pogrzeby kolegów pan chodzi?
Faktycznie, już dużo moich kolegów, bardzo dużo nawet, nie żyje. A mimo to wciąż nie czuję, żeby mnie to dotyczyło. Pewnie dlatego, że dla mnie skończoność mojego pojedynczego istnienia jest naturalna i nie sprzeciwiam się jej.
A może oszukuje się pan tak, że jest obok wszystkiego?
W jakiś sposób jestem. Ja lubię starość. Jak wszyscy narzekają, tak ja ją lubię. Bo w naturalny sposób godzę się z pewnymi konsekwencjami wynikającymi z sytuacji. Oczywiście, robię pewne zabiegi. Staram się żyć zdrowiej niż te 15 lat temu. Staram się zwalniać czas, jeżdżąc między Warszawą a Nowym Jorkiem, bo jak się jest zajętym, czas zwalnia. Uczę się tego czasu odpowiednio używać.
Nie marnować?
W żadnym wypadku. Iść do przodu, cały czas. Nie za szybko. Na relaksie.
A wyobraża pan sobie tę starość po polsku?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.