Kamila: – Biała suknia wisiała przygotowana do uroczystej premiery. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Odliczałam dni do ślubu, który miał być ukoronowaniem naszej wielkiej miłości. I nagle świat się zawalił. Trzy tygodnie przed uroczystością mój narzeczony przyszedł i, przewracając oczami, zaczął pokrętnie tłumaczyć, że jego zdaniem ślub nie ma sensu. Że uczucie wygasło. Mówił, że lepiej w porę zrezygnować, niż później bujać się w sądzie. Decyzję o rozstaniu podjął sam, jedynie mi komunikując, że będziemy musieli rozwiązać sprawę wspólnego kredytu. I wspólnego psa. Gdy pytałam, czy ma kogoś, odpowiadał, żebym nawet tak nie myślała. Że to nie kwestia romansu. Uczucie zgasło. Ot tak. „Zdarza się”, powtarzał.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.