28-letnia Olga i 30-letni Wiktor Szostkowie bardzo dokładnie pamiętają ten dzień. Poznali się 5 lutego 2006 r. w Krakowie, gdzie wspólnie studiowali. Szybko zaiskrzyło, chwilę później tworzyli już regularny związek. Po trzecim roku studiów postanowili razem zamieszkać. – Nasi bliscy w zasadzie nie mieli z tym problemu. Oczywiście dawali do zrozumienia, że dobrze byłoby związek sformalizować, ale dyktatury ślubnej nie było. My zresztą kompletnie nie wyobrażaliśmy sobie tego całego weselnego cyrku, wielkiej rodzinnej imprezy, w czasie której państwo młodzi z przyklejonymi uśmiechami bawią się dla gości. Bo przecież nie dla siebie – mówi Wiktor. – Gdy znajomi pytali, jak nam się udało uniknąć ślubu, odpowiadaliśmy, że jesteśmy szczęściarzami, bo mamy postępowych rodziców – żartuje Olga. I tak, przez siedem lat wspólnego życia idea ślubu była im całkowicie obca. Do momentu gdy urodził im się syn, Stanisław. Powoli zaczęli dochodzić do wniosku, że skoro stanowią pełnowartościową rodzinę i są przekonani o tym, że chcą ją jeszcze powiększać, być może byłoby dobrze związek przypieczętować. Tak zrobili. Nie żałują.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.