My nie mówimy o nim książę, tylko carewicz – żachnie się pierwszy z moich rozmówców, lokalny polityk. – Bo na cara jeszcze za młody. Złośliwi nazywają województwo świętokrzyskie „Jarubasowo”. Politycy z regionu jednak niechętnie wypowiadają się o marszałku pod swoim nazwiskiem. – Wie pani, on wróci po tych wyborach i trzeba będzie dalej funkcjonować. A Jarubas ma tutaj władzę absolutną. Chyba nie ma urzędu, szkoły czy szpitala, żeby nie było tam funkcyjnego z PSL – słyszę od lewa do prawa. Adam Jarubas tę władzę budował od lat. Spotykamy się w jego nowym sztabie, w centrum Warszawy, kilkaset metrów od Sejmu. Jest wcześnie rano, a kandydat zdążył już udzielić wywiadu w radiu i odbyć naradę ze współpracownikami. – Staramy się wykorzystać do maksimum ten pierwszy efekt w kampanii – przyznaje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.