Ludziom się wydaje, że katolik musi być smutny, brzydki, źle ubrany, że jak się modli i chodzi do kościoła, to do kosmetyczki już nie. A ja uważam, że jeśli człowiek jest blisko Kościoła, to nie znaczy, że jest oderwany od nowoczesnego życia – mówi Ewa. Detoks, dieta, wygląd są dla niej ważne. – Na rekolekcje z postem św. Hildegardy poszłam trochę z ciekawości, dużo czytałam na ten temat. Wiedziałam, że są dobre i dla ciała, i dla ducha, pomyślałam: „Czemu nie? Spróbuję”. Na co dzień człowiek się nie zmusi do regularnych spacerów ani do tego, żeby zacząć dzień od ćwiczeń. W grupie łatwiej się zmobilizować – opowiada.
Wybrała ofertę Centrum św. Hildegardy: rano gimnastyka, później wykład dyplomowanej lekarki z indywidualnymi poradami dla każdego, po nim konferencja duchowa. Po obiedzie nordic walking. – Chociaż rekolekcje skończyłam blisko półtora roku temu, nadal czuję ich efekty – zapewnia Ewa. Cały czas stara się przestrzegać zaleceń dietetycznych, które tam poznała. Z obiadów w pracy odrzuca to, co jej nie odpowiada, na przykład ziemniaki. Śniadania i kolacje robi sobie czysto hildegardowe. Główną rolę odgrywają w nich orkisz i zioła.
CIAŁO MA ZNACZENIE
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.