Można by się na nim uczyć gwiazdorskiego stylu bycia. Wystarczy robić wszystko odwrotnie niż on. Chudy, przygarbiony chłopak w bluzie z kapturem, z burzą kręconych, żyjących własnym życiem włosów. Zamknięty w sobie. Co chwilę rzuca błyskotliwe, ironiczne żarty, które część ludzi rozumie, a reszta (ta większa) się za nie obraża. Jesse Eisenberg mówi niewyraźnie, cicho i absurdalnie szybko: – Zawsze miałem takie tempo. Może podświadomie chcę szybko skończyć zdanie i wrócić do swojego świata? We wchodzącym właśnie na ekrany filmie „Night Moves” w reżyserii Kelly Reichardt zagrał chłopaka, który niemal się nie odzywa. Ekologa, który w ramach protestu przeciw eksploatacji przyrody wysadza z dwojgiem przyjaciół tamę. Ale nie wie, że obok niej spaceruje turysta, który ginie w wybuchu. Eisenberg długo się przygotowywał do roli, zamieszkał w jurcie, uprawiał ziemię jak filmowy aktywista. Miał trudne zadanie. Jego bohater swoją złość, agresję, frustrację tłumi w sobie. Narastają w nim emocje i wściekłość. A kamera obserwuje go nieustannie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.