W ubiegłym tygodniu Europa poznała nowe, nieznane wcześniej szerzej, oblicze Donalda Tuska. Zamiast żartów z własnych lingwistycznych słabości przewodniczący Rady Europejskiej pokazał zmarszczoną brew poważnego polityka, zatroskanego o los tysięcy nielegalnych uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Mówił zdecydowanie, czego nie może zaakceptować (śmierci setek ludzi, próbujących przedostać się przez morze do Europy) i czego oczekuje (natychmiastowego udziału państw członkowskich w szczycie). Pamiętający Tuska jako premiera rodacy mieli wrażenie déją vu. W ten sam zdecydowany sposób rozprawiał się przecież w Polsce z hazardem, pedofilią i dopalaczami. Żaden z tych problemów nie został ostatecznie rozwiązany, ale przyciągał uwagę mediów i takie też wydaje się być zadanie tego nadzwyczajnego szczytu. Sukces w walce z przemytem ludzi do Europy okazał się co najmniej umiarkowany (szerzej na ten temat piszemy na str. 59-61). Jednak krytykowany dotąd za niewielką aktywność na forum UE i sprzyjanie polityce najsilniejszych graczy, czyli Niemiec i Francji, Tusk stał się na chwilę twarzą Europy, z troską pochylającą się nad losem nieszczęśników z Azji i Afryki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.