Oficjalny przekaz brzmi: zielona wyspa, pogoń za bogatym Zachodem, a poseł PO Stefan Niesiołowski z właściwą sobie elegancją reaguje na doniesienia o głodujących dzieciach, mówiąc, że ich nie ma, bo na drzewach rosną mirabelki. W potocznym przeświadczeniu biedni w Polsce są emeryci, rolnicy czy byli pracownicy PGR-ów. Tak mówią i rządzący, i opozycja. Tyle że te doniesienia niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Skrajna bieda ma w Polsce oblicze dziecka. Sprawa ta jest skrzętnie ukrywana. Ciąży wręcz nad nią zmowa milczenia, sycylijska omerta. Czy w kampanii wyborczej pojawia się temat biedy dzieci? Nie. Jeśli mówimy o najmłodszych, to raczej w kontekście in vitro czy konwencji przemocowej, które wobec tego, co spotyka dzieci, są sprawami drugorzędnymi. Dzieje się tak dlatego, że rządzący nie lubią, gdy przypomina im się o ubóstwie, zwłaszcza najmłodszych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.