Straż miejska ofiarą własnej arogancji

Straż miejska ofiarą własnej arogancji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mieli pilnować porządku i być wsparciem dla obywateli, a zajmują się fotoradarami. Dlatego mieszkańcy ich nie lubią. Także włodarze gmin uznają, że bez strażników się z powodzeniem obejdą. W ostatnim czasie tę formację zlikwidowało 15 samorządów.

Czersk (woj. pomorskie). Komendant straży miejskiej karze mandatem za przekroczenie prędkości właściciela samochodu ciągniętego na lawecie. Tłumaczy – niczym w filmie Stanisława Barei – że przecież kogoś ukarać musiał. Szczecinek (woj. zachodniopomorskie). Krążące w sieci nagranie pokazuje, jak strażnicy miejscy najpierw brutalnie wpychają 20-letniego mężczyznę do auta, a potem bijąc go i psikając gazem w twarz, chcą zmusić do podpisania fałszywych zeznań.

Warszawa. Monitoring rejestruje strażnika, który bez powodu powala na ziemię, a potem poddusza młodą kobietę, która spacerowała z dzieckiem w wózku i labradorem. To jedynie kilka przykładów głośnych spraw z ostatnich miesięcy. Na efekty nie trzeba czekać. Kolejne gminy rezygnują z posiadania własnej straży. Okazało się bowiem, że formacja, która w założeniu miała dbać o bezpieczeństwo i pomagać mieszkańcom w sprawach zbyt błahych dla policji, nie spełnia tych oczekiwań. Wolą więc dofinansować policję lub przedsiębiorstwa komunalne zajmujące się np. monitoringiem lub sprzątaniem ulic.

MASZYNKA DO ZARABIANIA PIENIĘDZY

Więcej możesz przeczytać w 18/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.